WaszJudasz pisze:Sturm pisze:Mam wrażenie, że pomniejszanie Mety bierze się z pewnego nieporozumienia. Ich płyty są jakby zamknięte, skończone, skonstruowane bardzo klasycznymi technikami, przejrzyste. Oddziałują całością, nie budulcem, który jest dobrej jakości, ale mocno zwyczajny. Muzyk nie znajdzie tam pewnie zaskakujących rozwiązań rytmicznych, intrygujących brzmień etc, etc. Stąd Metallica oddziaływała właśnie całościowo, odpalając thrash na debiucie i ciągnąć naśladowców, a później przechodząc do bawienia się bardziej rozbudowanymi, łagodniejszymi formami. Ale chyba „tak jak Metallica”, wyciągając jakieś konkretne motywy czy rozwiązania, grał mało kto, bo po prostu ten zespół nic szczególnego w tym aspekcie nie stworzył. Slayer - wiadomo, stanowił bardzo wyrazistą formalnie ekstremę, którą lekko podrasowując można było zrobić death czy też zlewać ją z innymi historiami. Voivod to w ogóle kopalnia eksperymentu i wszelkich cudów. No ale czy to jakoś świadczy przeciwko Mecie? Żadną miarą. Zestawmy, ułomnie jak w przypadku takich zestawień, np. z kinem — mamy np. Coppolę z lat świetności (Metallica), poetę brutalności Peckinpaha (Slayer) i eksperymentatora Herzoga. W takim „Ojcu chrzestnym” wszystko jest klasyczne, nie ma eksperymentu formalnego — ale czy to nie jest doskonały film? Z pozostałych dwu filmowiec może dla siebie zaczerpnąć więcej, ale to po prostu inna historia.
Kurde, jaki to trafny post.
Tak, to prawda. Ogladalem kiedys jak chyba Dream Theater gral cala Master Of Puppets i choc starali sie w miare wiernie oddac wszystkie niuanse oryginalu, to jednak forma ekspresji i te ich mistrzostwo w opanowaniu instrumentow odzieralo te plyte z calego sedna. To byla tylko taka techniczna wydmuszka, bo tak naprawde to miedzy innymi granie Larsa, to jego dziwaczne czesto akcentowanie, ta dziwna momentami i nieoczywista rytmika i niemal wrecz prymitywne dudnienie nadawalo sens tej muzyce w jakis charakterystyczny sposob.
Kiedys myslalem, ze jakis tam bebniarz z jakiegos Forbidden czy innego Dark Angel by zrobil lepsza robote, ale dzisiaj kiedy jestem dziadkem to sam daje....ekhm znaczy sie wiem, ze to by nie zagralo. Zreszta to samo jest z legendarna zolta kaczka Kirka.
Dlatego Meta jest wlasnie wielkia, bo jest inna. Zreszta roznych wykonow tej plyty jak i kawalkow na YT jest od cholery i jakos mimo, ze melodie te same to jakos nie slyszalem specjalnie koweru Mety, ktory by przebil oryginal. Wg mnie to jedna z dziwniejszych spraw jakie znam.