też tak myślałem, że to opowieści z leśnej chatyHeretyk pisze:jeszcze jedna rzecz. kiedyś mi się wydawało, ze wszystkie gadki o tym, jak to różowo i cudownie jest przed ślubem, a po fakcie zaczyna się wszystko jebać (powoli, albo lawinowo, różnie) są z dupy wzięte, a widzę na kilku przykładach z rodziny i znajomych, że coś jest na rzeczy. oczywiście pewnie nie ma reguły, niemniej zjawisko można zaobserwować
im jestem starszy tym bardziej widzę, że relacje międzyludzkie są przereklamowane i mało warte
liczy się interes (doraźny lub długoterminowy) i dominacja (taka lub inna)
i można pierdolić o więzach krwi. nikt tak ciebie nie wydyma jak rodzina.
a co do żony, przecież to tylko obca kobieta wpuszczona do wyra. tutaj nie ma nawet tych więzi krwi. trzeba być czujnym jak apacz. do momentu kiedy jesteś trutniem to się kręci. do momentu kiedy dobrze ruchasz, to się kręci. a jak ci się noga podwinie. to może z przyzwyczajenia ciebie podmyje albo nakarmi.
z dzieckiem większy problem. jak tu nie kochać, jak sam zmajstrowałeś. no chyba, że ktoś jest patusem, to nie kocha.
nie no. to już chyba tyle płynięcia na dziś, jutro, pojutrze -;)