Jasne. Wytłumacz to fanom Queen, którzy słysząc Emperor, mają miny pełne zrozumienia dla innego przedstawiciela gatunku.kenediusze pisze: Black metal to rock.
Jaskiniowiec uderzający kością w kamień->->->->->rock'n'rollkenediusze pisze:Rock'n'roll -> hard rock -> punk -> thrash metal -> black metal.
Nawet nie wiem, jak to skomentować w sumie. Bez odrobiny absyntu nie podejdę...kenediusze pisze:W uproszczeniu. Ta muzyka formalnie pochodzi w prostej linii od rocka z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, i jest on (rock) w nim (bm) obecny od początku, z dodatkiem ideologii opartej na całkowitej negacji wszystkiego, co jest rozszerzeniem podejścia punkowego. Z tym się nie da dyskutować właściwie. BM może nie brzmi na pierwszy rzut ucha jak Beatlesi, ale to jest właściwie ta sama muzyka: oparta na riffach, na zestawie gitara-bas-perkusja-wokal, z piosenkami, solówkami i tak dalej, łącznie z buntowniczym przekazem. A że szybciej, hałaśliwiej i w ogóle brzydko, to nie ma znaczenia.
Kawałki Michaela Jacksona to też BM, wszak niektóre z nich (na każdym albumie miał rockowy numer) to "ta sama muzyka: oparta na riffach, na zestawie gitara-bas-perkusja-wokal, z piosenkami, solówkami i tak dalej, łącznie z buntowniczym przekazem".
Najlepiej to słychać na demówkach Vlad Tepes i Belketre.kenediusze pisze:Rocka do black metalu nie trzeba inkorporować, on już tam od dawna jest.
Tak właśnie, kwestia gustu, nic ponad to.kenediusze pisze: Ok, rozumiem, że Ci się po prostu nie podoba, bo masz inne oczekiwania. Spoko.
Gdzie napisałem, że coś jest w niej słabego? Jest dla mnie gorsza i tyle. Co tu tłumaczyć?kenediusze pisze:Ok, nie podoba CI się, szanuję to. Ale co w niej jest słabego?
Skąd to założenie, że radykalizm jest równoznaczny minimalizmowi? Dla mnie radykalizm to pójście w stronę ekstremy, a nie prostoty rockowych riffów...kenediusze pisze:1. Muzyka jest skrajnie minimalistyczna, przecież tam w każdym numerze są po trzy, może cztery riffy i jakieś przejścia grane w różnych konfiguracjach, a do tego proste struktury wokalne "zwrotka-refren" albo tylko "zwrotka-zwrotka". Jak to nie jest radykalne, to nie wiem co jest, zwłaszcza że większość starego bm jest jednak bardziej złożona, a na początku XXI wieku tendencja była raczej do komplikowania bm zamiast upraszczania. No dobra, byli minimaliści tacy jak Darkthrone, ale ich minimalizm poprowadził black metal w stronę ambientu, a Satyricon sięgnął do korzennego rock'n'rolla, który w większości opiera się na kilku riffach i niczym innym. Kapele "blacknrollowe" z kolei grają po prostu melodyjniej niż typowo blackmetalowe i tyle. Jak to nie jest radykalizm, to nie wiem co jest.
OMG. Czy Ty w ogóle zauważyłeś, dlaczego wspomniałem o tych trąbach? Proponuję wrócić do naszej pogawędki z Nerwowym.kenediusze pisze:2. W Den Siste są trąby, fajnie podbijają klimat, ale sam numer (zresztą IMO najlepszy na płycie obok The Sign of Trident) niczym nie odstaje stylistycznie od reszty. Surowa prostota i rozpędzony walec. Ozdobniki to nie muszą być trąby, ozdobniki to wszelkiego rodzaju "rozpychanie" utworu przejściami, pasażami, melodiami, zaśpiewami itp., a na TAoN i nie tylko w ogóle tego nie ma. Surowa prostota" kilka prostych, ale wpadających w ucho, transowych riffów, kilka prostych przejść, mało skomplikowane wokale i to wszystko przemieszane w zwięzłe kompozycje, które są wyraziste i wciągające. Trąby, zresztą też bardzo prosto zaaranżowane, niczego tu nie zmieniają.
Wpisuje się w co, bo nie rozumiem? Kiedyś kapele BM w ogóle koncertów nie grały, a gwiazdorska otoczka była nie do pomyślenia, bo nie o to w tym chodziło.kenediusze pisze:3. Tematycznie jest to taki sam bm jak każdy inny. Szatan, śmierć, wojna, kościół chuj, wszystko się zgadza, jest black metal. Dodatkowo jest ta gwiazdorska otoczka wokół samego zespołu, co się też świetnie wpisuje, bo zarzucanie muzyce rockowej satanizmu, wyznawania diabła, koncerty jak czarne msze i temu podobne bzdury, to nie jest coś co się pojawiło z black metalem, tylko dużo wcześniej. Więc znów jest powrót do korzeni, wszystko ze sobą gra.
Ja Cię proszę. :)kenediusze pisze:4. Mnóstwo tutaj chwytliwych riffów, ale są też i blasty, i ciężki napierdol, i jadowite wokale, i w ogóle mimo "wpadalności w ucho" nie ma to nic wspólnego z typowo przebojowym, rockowo-metalowym graniem. Niczego grzecznego w tej muzyce nie ma. Zresztą wystarczy porównać do przywoływanych
Oczywiście. Black metal, death metal czy grindcore nim nie są, choć traktowane są jako jego podgatunki - sęk w tym, że podgatunki znacząco odbiegają od - nazwijmy to - linii głównej i, wg mnie, powinny być traktowane jako osobne, "pełnoprawne" gatunki muzyczne. Posłuchaj Status Quo i Napalm Death, a następnie powiedz, że w sumie to to samo...kenediusze pisze:Może masz za wąsko podpisanego rocka.
Korzenne disco polo również i co w związku z tym? "Drobna" różnica to brak gitar.kenediusze pisze:Korzenny rock n roll to proste piosenki typu zwrotka-refren, oparte na jednym, dwóch czy trzech riffach w kilku konfiguracjach.
No więc właśnie, czysty rock. :Dkenediusze pisze:Satyricon robi to samo, bierze ten szkielet, ale same riffy, perkusja, przejścia itp. są w duchu blackmetalowe. Brzydkie, rytmiczne, proste melodie, krótkie i zapętlone, do tego rozpędzona perkusja i jakiś warczący wokal. Wyraziście, ale surowo, brzydko, nieprzyjemnie. Prymitywnie, ale nie prostacko. Puść to komuś, kto słucha tylko muzyki rockowej, nowej albo starej, wszystko jedno, to będzie kręcił nosem z obrzydzenia.
Sukces i BM - jak to brzmi w ogóle? :Dkenediusze pisze:Z kolei wymieniane kapele łączące rocka z bm grają trochę inaczej, ich black metal jest po prostu bardziej melodyjny, w sposób przyjazny dla fanów MOTORHEAD czy starego thrash metalu (co można nazwać rocknrollem, Lemmy by się nie obraził), ale szkielet zostaje wciąż ten co był. Satyricon buduje swoją muzykę na całkiem innym podejściu do kompozycji i w gruncie rzeczy wydaje mi się, że u nich jest wciąż bardzo dużo black metalu. Na pewno nie mniej niż wcześniej, tylko jest zupełnie inaczej zaserwowany. Jeśli wyszło im to przypadkiem, jako skok na kasę, to super, ale wątpię, raczej kasa się udała, bo to co grają jest bardzo "listenable". Tych płyt można słuchać w kółko, nie dziwię się, że odnieśli sukces.
Ja to chyba jakiś staromodny jestem i nie ogarniam takich zjawisk...
Nie piszę, że jest słaba, tylko gorsza. Dla mnie gorsza.kenediusze pisze:No, to ja to tak widzę. Jak Ci się ta płyta nie podoba, to nic mi do tego, ale jak piszesz, że jest po prostu słaba to czekam na kontratak.





