Black Silesia Festival III
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Re: Black Silesia Festival III
Stało się.
Bogowie wojny, splugawili naszą polską świętą ziemię. Tę ziemię. Były pewne obawy, że nie dadzą rady. Wybitnie nieplażowe sylwetki oraz zdecydowanie radiowa uroda, nie nastrajały optymistycznie. Wszak wszyscy tutaj mamy pełną świadomość, że prawidłowa wartość wskaźnika BMI oraz nienaganne wymuskane oblicza, to ważne elementy w trudnej sztuce muzykowania. Natomiast jeżeli chodzi o szarpanie druta i walenia w bęben wręcz najważniejsze. Krążyli, krążyli, by wreszcie, wtoczyć się, przypierdolić i się wytoczyć. Dostałem to czego chciałem, to na co liczyłem, a nawet nieco więcej. I tu zasługę przypisałbym przede wszystkim profesjonalnemu przygotowaniu samej kapeli, ale nie lekceważyłbym roli miejsca i starań organizatora. Być może głośna praca urządzenia mieszającego przy którym spędzam długie godziny swego marnego żywota, uszkodziła mi słuch. Być może mi się wydawało, Być może po prostu zwyczajnie kłamię, ale akustyka tego miejsca i zaproponowane przez realizatora brzmienie, było przynajmniej dobre. Było zaskakująco dobre. Było kurwa zajebiste. Przygotowany na ścianę niekontrolowanego sprzężenia z zadowoleniem delektowałem się pełną paletą dźwięków, nie pozbawioną charakterystycznych dla tej kapeli niuansów i chwytających za serce perkusyjnych zwolnień. Spoglądając kaprawym oczkiem w kierunku sceny, drapałem się lubieżnie po części tułowia wylewającej się znad mego paska spinającego element garderoby, zwany potocznie gaciami. Być może mógłbym przyczepić się do nagłośnienia wokalu, ale właściwie w jakim celu? Zdecydowanie było warto pierdolnąć na wariata tych niespełna pięćset kilometrów, choć nie mówię, że nad ranem nie przysypiałem za kierownicą na A4 w okolicach Chrzanowa. Jestem bardzo zadowolony, że wzorem większości maniacs, którzy w deklaracjach kochają od zawsze i na zawsze, nie odpuściłem sobie koncertu tej tak przecież istotnej w muzyce ekstremalnej, jak i w moim skromnym muzycznym światku początku lat dziewięćdziesiątych, kapeli.
Widziałem i słyszałem niemal całe występy Witchmaster i Satan.
Witchmaster? Nie biegam za muzykami tej kapeli z prośbą o autograf na cycuszku, ale widziałem ich drugi raz i okazuje się, że przez siedem lat od poprzedniego podejścia niewiele się zmieniło. Bardzo dobra dyspozycja. W myśl starej sprawdzonej zasady, za mordę, o ścianę i o glebę. Nie mam żadnych pytań. Wtargnięcie na scenę rwącego się do śpiewu i tańca osobnika zwykle realizującego swoją pasję pod szyldem Stillborn, było jedynie miłym dodatkiem do całego wystąpienia.
Satan. Hmm... Jestem strasznie daleko od takiego grania, ale Brytyjczycy zaproponowali mi sentymentalną podróż sięgając do samych początków mojej przygody z tą muzyką. Podróż to istotne słowo, bo podobno spierdolił im się bus. Nie stary rzęch. Informatorzy mówili o nówce sztuce. Ciekawe co to za marka? Strzelam, że folcwagen, względnie ta z gwiazdą co to niby bez niej nie ma jazdy. Być może jednak, pan bóg istnieje i postanowił sypnąć garść piachu w tryby szatańskiej maszynki. Ogólnie rzecz biorąc podobało mi się i byłem tym faktem mocno zaskoczony.
I jeszcze dwa słowa. Podziwiam zapał i szaleńczą odwagę organizatora tej imprezy. Podejrzewam, że dzięki swojej pasji postarzał się w ostatnim czasie lekko licząc o dziesięć lat. Czy było warto? Dla mnie i tych młodzieńców, którym dygnął przy Hording Of Evil Vengeance, czy Ritual pewnie tak, ale biorąc pod uwagę to co zastałem na miejscu, a czego się zresztą spodziewałem...nie jestem pewien.
No właśnie. Miałem napisać jeszcze o tych wszystkich zjebanych lubisiach, niekończącej się kuriozalnej napince w internetach i powszechnym pierdoleniu w stylu nie ma, nie da się, zagranico to mają, ale paaanie tam piniędze rosną na drzewach, więc mają. U nas tylko Zenek, prezes, kot prezesa, stadiony i zdziercy z LN. Tymczasem towarzystwo dostaje konkretną propozycję koncertu konkretnej, podobno owianej legendą, podobno bardzo szanowanej kiedyś i obecnie, kapeli, w dodatku za marny grosz, w pierdolony piątek, w pierdolonych letnich temperaturach, niemal w środku tego najwyraźniej zjebanego i jak widać nie dającego żadnej nadziei kawałka mapy i co? I gówno.
Oddajmy może głos panu Zbyszkowi.
[youtube][/youtube]
Bogowie wojny, splugawili naszą polską świętą ziemię. Tę ziemię. Były pewne obawy, że nie dadzą rady. Wybitnie nieplażowe sylwetki oraz zdecydowanie radiowa uroda, nie nastrajały optymistycznie. Wszak wszyscy tutaj mamy pełną świadomość, że prawidłowa wartość wskaźnika BMI oraz nienaganne wymuskane oblicza, to ważne elementy w trudnej sztuce muzykowania. Natomiast jeżeli chodzi o szarpanie druta i walenia w bęben wręcz najważniejsze. Krążyli, krążyli, by wreszcie, wtoczyć się, przypierdolić i się wytoczyć. Dostałem to czego chciałem, to na co liczyłem, a nawet nieco więcej. I tu zasługę przypisałbym przede wszystkim profesjonalnemu przygotowaniu samej kapeli, ale nie lekceważyłbym roli miejsca i starań organizatora. Być może głośna praca urządzenia mieszającego przy którym spędzam długie godziny swego marnego żywota, uszkodziła mi słuch. Być może mi się wydawało, Być może po prostu zwyczajnie kłamię, ale akustyka tego miejsca i zaproponowane przez realizatora brzmienie, było przynajmniej dobre. Było zaskakująco dobre. Było kurwa zajebiste. Przygotowany na ścianę niekontrolowanego sprzężenia z zadowoleniem delektowałem się pełną paletą dźwięków, nie pozbawioną charakterystycznych dla tej kapeli niuansów i chwytających za serce perkusyjnych zwolnień. Spoglądając kaprawym oczkiem w kierunku sceny, drapałem się lubieżnie po części tułowia wylewającej się znad mego paska spinającego element garderoby, zwany potocznie gaciami. Być może mógłbym przyczepić się do nagłośnienia wokalu, ale właściwie w jakim celu? Zdecydowanie było warto pierdolnąć na wariata tych niespełna pięćset kilometrów, choć nie mówię, że nad ranem nie przysypiałem za kierownicą na A4 w okolicach Chrzanowa. Jestem bardzo zadowolony, że wzorem większości maniacs, którzy w deklaracjach kochają od zawsze i na zawsze, nie odpuściłem sobie koncertu tej tak przecież istotnej w muzyce ekstremalnej, jak i w moim skromnym muzycznym światku początku lat dziewięćdziesiątych, kapeli.
Widziałem i słyszałem niemal całe występy Witchmaster i Satan.
Witchmaster? Nie biegam za muzykami tej kapeli z prośbą o autograf na cycuszku, ale widziałem ich drugi raz i okazuje się, że przez siedem lat od poprzedniego podejścia niewiele się zmieniło. Bardzo dobra dyspozycja. W myśl starej sprawdzonej zasady, za mordę, o ścianę i o glebę. Nie mam żadnych pytań. Wtargnięcie na scenę rwącego się do śpiewu i tańca osobnika zwykle realizującego swoją pasję pod szyldem Stillborn, było jedynie miłym dodatkiem do całego wystąpienia.
Satan. Hmm... Jestem strasznie daleko od takiego grania, ale Brytyjczycy zaproponowali mi sentymentalną podróż sięgając do samych początków mojej przygody z tą muzyką. Podróż to istotne słowo, bo podobno spierdolił im się bus. Nie stary rzęch. Informatorzy mówili o nówce sztuce. Ciekawe co to za marka? Strzelam, że folcwagen, względnie ta z gwiazdą co to niby bez niej nie ma jazdy. Być może jednak, pan bóg istnieje i postanowił sypnąć garść piachu w tryby szatańskiej maszynki. Ogólnie rzecz biorąc podobało mi się i byłem tym faktem mocno zaskoczony.
I jeszcze dwa słowa. Podziwiam zapał i szaleńczą odwagę organizatora tej imprezy. Podejrzewam, że dzięki swojej pasji postarzał się w ostatnim czasie lekko licząc o dziesięć lat. Czy było warto? Dla mnie i tych młodzieńców, którym dygnął przy Hording Of Evil Vengeance, czy Ritual pewnie tak, ale biorąc pod uwagę to co zastałem na miejscu, a czego się zresztą spodziewałem...nie jestem pewien.
No właśnie. Miałem napisać jeszcze o tych wszystkich zjebanych lubisiach, niekończącej się kuriozalnej napince w internetach i powszechnym pierdoleniu w stylu nie ma, nie da się, zagranico to mają, ale paaanie tam piniędze rosną na drzewach, więc mają. U nas tylko Zenek, prezes, kot prezesa, stadiony i zdziercy z LN. Tymczasem towarzystwo dostaje konkretną propozycję koncertu konkretnej, podobno owianej legendą, podobno bardzo szanowanej kiedyś i obecnie, kapeli, w dodatku za marny grosz, w pierdolony piątek, w pierdolonych letnich temperaturach, niemal w środku tego najwyraźniej zjebanego i jak widać nie dającego żadnej nadziei kawałka mapy i co? I gówno.
Oddajmy może głos panu Zbyszkowi.
[youtube][/youtube]
- Bień
- postuje jak opętany!
- Posty: 460
- Rejestracja: 08-01-2014, 13:18
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Black Silesia Festival III
Ile na oko było ludzi ?
-
- rozkręca się
- Posty: 62
- Rejestracja: 03-10-2014, 09:39
Re: Black Silesia Festival III
Podobno niecałe 500 biletów poszło,, a żeby wyjść na swoje trzeba było sprzedać 800, więc wesoło nie jest..Bień pisze:Ile na oko było ludzi ?
- uglak
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9966
- Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
- Lokalizacja: ארץ ישראל
Re: Black Silesia Festival III
Noooo, chyba już tylko ubezpieczenie na życie a potem samobój. Aż użyłem kalkulatora i się przeraziłem.
-
- rozkręca się
- Posty: 62
- Rejestracja: 03-10-2014, 09:39
Re: Black Silesia Festival III
Podobno ściągnięcie Blasphemy kosztowało 50 tys dolców,, więc ciężko sobie wyobrazić jakie koszty są tego wszystkiego.
- Stoigniew
- zahartowany metalizator
- Posty: 4041
- Rejestracja: 09-01-2012, 18:20
Re: Black Silesia Festival III
szkoda.... jakby zrobili to tak jak rok temu w Gliwicach to frekwencja byłaby murowana....
mam tylko nadzieje że Michał się nie zniechęci.....
mam tylko nadzieje że Michał się nie zniechęci.....
- Bień
- postuje jak opętany!
- Posty: 460
- Rejestracja: 08-01-2014, 13:18
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Black Silesia Festival III
50 koła? Wątpię mocno ze aż tyle :/thorns6 pisze:Podobno ściągnięcie Blasphemy kosztowało 50 tys dolców,, więc ciężko sobie wyobrazić jakie koszty są tego wszystkiego.
Jak będę miał okazje to aż z ciekawości zapytam ile sobie zażyczyli
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3243
- Rejestracja: 10-05-2005, 23:03
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: Black Silesia Festival III
Bez przesady to nie są gwiazdy rocka. Tyle to nawet Maryla Rodowicz i Doda nie bierze ;)thorns6 pisze:Podobno ściągnięcie Blasphemy kosztowało 50 tys dolców,, więc ciężko sobie wyobrazić jakie koszty są tego wszystkiego.
Celem życia nie jest przeżycie.
Re: Black Silesia Festival III
Jeszcze kilka lat temu brali 10 tysięcy, więc wątpię, chyba że masz info z pierwszej ręki.thorns6 pisze:Podobno ściągnięcie Blasphemy kosztowało 50 tys dolców,, więc ciężko sobie wyobrazić jakie koszty są tego wszystkiego.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9055
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: Black Silesia Festival III
kurwa. przykra sprawa. później się dziwimy, że w tym naszym jebanym kurwidołku prawie nic się nie dziejemistrzsardu pisze:Zaskakująco mało ludzi było.
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 195
- Rejestracja: 18-02-2018, 11:47
- Lokalizacja: Mielec
Re: Black Silesia Festival III
Tak, ale z drugiej strony , tak jak jak w moim przypadku nie można być wszędzie . Trzeba czasami z czegoś zrezygnować i wybrać np.IMPIETY CZY INCANTATION , DEMILICH kosztem np.BLASPHEMY który lubię , ale tylko lubię . Przy czy gdyby koncert odbył się właśnie w sobotę w klubie nie wachałbym się napewno, niestety w przypadku braku własnego pojazdu logistyka z Mielca do Byczyny mnie przerosła.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9055
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: Black Silesia Festival III
jasna sprawa. ja mam jakieś Blasphemy w dupie i wolę nie pisać co sądzę o tym zespole. zwracam tylko uwagę na pewien fakt i podejście wielu zwolenników "ekstremalnej" muzyki w tym skurwiałym kraju :)
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 195
- Rejestracja: 18-02-2018, 11:47
- Lokalizacja: Mielec
Re: Black Silesia Festival III
Ale zostawmy internetowych twardzieli w spokoju :) Sami kupujmy płyty, koszulki, jeżdzijmy po koncertach naszych ulubionych grup, a wtedy ta scena będzie się kręcić nadal i tacy ludzie jak organizator BLACK SILESIA FEST (SZACUNEK WIELKI) BĘDZIE NADAL ORGANIZOWAŁ PODOBNE SZTUKI NA KTÓRE JEŻDZĘ I JA . Zacznijmy od siebie po prostu.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9055
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: Black Silesia Festival III
tylko kto jeszcze coś kupuje? garstka. najlepiej zajebać wszystko z netu, obejrzeć koncert na jutube i jest spoko :) dobrze, że się zrelaksowałem piwkiem, bo by mnie chyba chuj strzelił niedługo ;)
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 195
- Rejestracja: 18-02-2018, 11:47
- Lokalizacja: Mielec
Re: Black Silesia Festival III
Jest nas jeszcze wielu , naprawdę :)
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9055
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: Black Silesia Festival III
nie sądzę
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 195
- Rejestracja: 18-02-2018, 11:47
- Lokalizacja: Mielec
Re: Black Silesia Festival III
Ja robię swoje, kocham to od 1991 i mam nadzieję po grób :)
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10917
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Black Silesia Festival III
No tak, kol. Heretyk, teraz to gorzkie żale - a kto mnie ochrzcił swego czasu mianem drugiej Marii Konopnickiej? :D
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9055
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: Black Silesia Festival III
mój ulubiony kolego Sybir, za chuja nie wiem o co chodzi. ale to pewnie w związku z wypiciem 874 piw. niemniej dobrze wiesz że cię kocham, szanuję i tak dalej