Ciąg dalszy sondo-gorączki - tym razem holenderski monolit death metalu, lub też death/doom metalu. Przy ktorym albumie sie moczycie, który z frontmanów to no.1 w ich historii, czy powrót pod postacia Soulburn byl udany i czy przyznacie mi rację ze ich logowka jest po prostu fajna?
Osobiscie najwyzej na ołtarzyku stawiam "Asphyx" - najbardziej doom metalowy album zespolu, ale zarówno debiut, mini cd jak i "Last One on Earth", "God cries" i "Embrace.." powodują więdnięcie domowych krzyżyków w promieniu 3 kilometrów. Niestety nie słyszałem nic po powrocie jako Soulburn i ostatniego "On the wings ..." - chetnie poslucham opinii, albo rozsadnych propozycji sprzedazy
