03-05-2020, 15:08
Kompletnie się nie zgadzam. Partie polityczne nie funkcjonują jak leibnizowskie monady w izolacji od samych siebie i od świata. Przepływ ludzi, poglądów, uleganie koniunkturalizmowi itd. to naturalna sprawa - nie jest tak, że partie i ludzie to byty statyczne, raz stworzone i niezmienne. Z tego, że ktoś należał do PO, a potem do PiS, nie wynika, że te partie są u swoich podstaw tożsame, natomiast cała reszta to gra polityczna dla maluczkich. To naiwna teoria mająca wytłumaczyć ten niezrozumiały burdel i kocioł, który można zwłaszcza dziś obserwować.
Nie mówię też tego z pozycji miłośnika PO, bo grzechy tej partii są ogromne, choć nie w wymiarze aferalnym, tylko w wymiarze zaniedbań i płynięcia z nurtem na zasadzie "jakoś to będzie" - efekty tego można obserwować w postaci rządów PiS. Podstawowa różnica między PiS, a pozostałymi partiami jest taka, że jak dotąd nikt przed nimi, nawet PiS z lat 2006-2008, nie posunął się tak daleko w demontażu strukturalnym państwa na każdym szczeblu: prawnym, instytucjonalnym czy służb. Doświadczenia życia w PRL pokazały, że w społeczeństwie jest masa usłużnych, którzy uważają za stosowne utrwalać "nowy porządek" i "prawo" pisane ad hoc. Od 1990 do 2015 udawało się takie tendencje temperować poprzez jako tako działające prawo. Afery były, ale jednak z ich przyczyny rządy padały, a winni nie krzyczeli głośno, że to nie afera, tylko prawo jest złe, nie posuwano się tak daleko. Ostatnim bastionem była też możliwość przeprowadzenia wyborów w cywilizowany sposób.
Zapewne niejeden pamięta pojęcie falandyzacji prawa za czasów Falandysza, który interpretował prawo po swojemu. To, co robi dziś PiS z prawem, jest falandyzacją x 100. I nie zmienia tego fakt, że sądy działały fatalnie, że wiele można zarzucić sędziom i wymiarowi sprawiedliwości - rzecz polega na tym, że PiS reformę techniczną sądów ma głęboko gdzieś, chodzi wyłącznie o sprawowanie kontroli.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.