Czy ja wiem, czy ten film o Beksińskich był aż tak debilny, on coś miał niezdrowego pod kopułą, nie mógł utrzymać żadnego związku, próby samobójcze to też fakt. Kupili mu mieszkanie z oknem naprzeciwko, żeby patrzyć czy młody jeszcze daje oznaki życia.
Zresztą film był głównie o ojcu, bo to on był tym ważniejszym beksem.
Co by nie pisać, to sisters of mercy i tak byśmy kiedyś poznali, najwyżej ktoś inny by to zrobił trochę później.
Slayera znałem jako 13 latek, a nie czytałem wtedy żadnej recenzji, starczyła kaseta od kumpla z podwórka i napis wybazgrany na sklepie Sam

A potem spacer do sklepu Dziupla, by rozejrzeć się w asortymencie i zobaczyć, że zespołów metalowych jest więcej.