
Losowo mi się o tym filmie przypomniało, bo kiedyś go chciałem za dzieciaka obejrzeć, ale nie obejrzałem plus zainspirował pewne elementy bardzo lubianego przeze mnie Bloodborne. Miejscami miłe filmidło i w sumie niegłupi pomysł (lubię osadzanie fabuły w nie do końca jasnych historycznych realiach), natomiast bardzo mocno widać, że film wyszedł po Matrixie, więc każdy Francuz (i Indianin) walczy tu kung fu w slow motion, co wybijało mocno z jakiegoś rytmu oglądania. No ale dobrze się do tego zasypiało, podręcznikowe 5/10.