to oczywiste, ale mogliby ją lepiej wykorzystać albo najlepiej odwołać jeśli ma to wyglądać jak wygląda w ostatnich latach
albo zrobić jakiś mecz weteranów typu Jordan czy Shaq właśnie, jak robić cyrk to z klasą

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
to oczywiste, ale mogliby ją lepiej wykorzystać albo najlepiej odwołać jeśli ma to wyglądać jak wygląda w ostatnich latach
Też mnie właśnie wzięło, aczkolwiek jakość życia nie spadła jakoś bardzo, żona dopiero co przeszła i mnie zaraziła, ale za to w domu jest teraz dużo leków po niej. Tyle że nie ćwiczę tak intensywnie jak zwykle. Zdrowia
Ascetic pisze: ↑19-02-2025, 11:41^^ Grypsko.
3 wizyty w pod rząd mswia, kończące pierwszy rok programu klinicznego przyniosły kolejne atrakcje. Pobiegałem na spiropróbiewysiłkowej (ze świetnym wynikiem zresztą), zrobiłem sobie 150 klatkowe echo, ekg, oddałem z 30 próbek krwi. Gites.
Tyle, że przytargałem grypę, po tych nastugodzinach spędzonych w szpitalu. Wywaliło mnie to z butów. 4 dni wyjęte z życiorysu, dwóch dni nie pamiętam.
Od ponad tygodnia nie jestem w stanie wyjść z tego szajsu. W sensie, wyszedłem, ale zostały jakieś, jebane przyduszenia, napady 5 minutowego kaszlu, pikawa, znów łazi swoim grindcorowym rytmem. Jak mnie to zapaliło mięsień, to może być ten moment, gdzie amerykańskie piguły, drugi rok programu, może być zbyteczny. Papaja od messiego szarpnęło zwykłe choróbsko, może nie tylko jego. Nie jest dobrze.
To konkretne, tegoroczne grypsko, to zło jednak.
ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑19-02-2025, 17:35
Też mnie właśnie wzięło, aczkolwiek jakość życia nie spadła jakoś bardzo, żona dopiero co przeszła i mnie zaraziła, ale za to w domu jest teraz dużo leków po niej. Tyle że nie ćwiczę tak intensywnie jak zwykle. Zdrowia![]()
Dziękówa & wzajemnówa.Nasum pisze: ↑19-02-2025, 18:18Ascetic pisze: ↑19-02-2025, 11:41^^ Grypsko.
3 wizyty w pod rząd mswia, kończące pierwszy rok programu klinicznego przyniosły kolejne atrakcje. Pobiegałem na spiropróbiewysiłkowej (ze świetnym wynikiem zresztą), zrobiłem sobie 150 klatkowe echo, ekg, oddałem z 30 próbek krwi. Gites.
Tyle, że przytargałem grypę, po tych nastugodzinach spędzonych w szpitalu. Wywaliło mnie to z butów. 4 dni wyjęte z życiorysu, dwóch dni nie pamiętam.
Od ponad tygodnia nie jestem w stanie wyjść z tego szajsu. W sensie, wyszedłem, ale zostały jakieś, jebane przyduszenia, napady 5 minutowego kaszlu, pikawa, znów łazi swoim grindcorowym rytmem. Jak mnie to zapaliło mięsień, to może być ten moment, gdzie amerykańskie piguły, drugi rok programu, może być zbyteczny. Papaja od messiego szarpnęło zwykłe choróbsko, może nie tylko jego. Nie jest dobrze.
To konkretne, tegoroczne grypsko, to zło jednak.
Całkiem możliwe że to właśnie to gówno jest. Pierwszy raz mnie złapało przed świętami. Trochę odchorowałem, dużo wolnego, oszczędzałem się, ale pozostał kaszel. Nie jakoś uciążliwy, ale jednak, czasem się tam odezwał. I w ten weekend ponownie mnie rozłożyło. Zdrowia zatem zyczę.
Dzisiaj rano wstałem, sięgnąłem do poduszki z nową herbatą i powąchałem na spróbowanie... I nic nie poczułem