Perły sprzed lat

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Block69
zahartowany metalizator
Posty: 4947
Rejestracja: 04-02-2006, 12:14
Lokalizacja: Górny Śląsk

21-12-2007, 22:47

twoja_stara_trotzky pisze: (jak grzeczne dziewczynki poproszą o prezent, to go dostaną)
Daj tego prezenta :)
PENIS METAL
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

22-12-2007, 17:43

Obrazek

G.G.F.H. - Disease [1993]

Myly państwo, czas na prełę wśród perełek. Album, który spokojnie moźna uznać za jeden z najlepszych wśród wszystkich tych genialnych, ale zapomnianych krążków, znanych dziś jedynie wąskiej grupie psjonatów. Wyrwać gdzieś dziś ten kawałek metalu jest trudniej, niż załapaś syfa w klasztorze. Bez dwóch zdań jednak warto polować.
Trudno o lepszą definicję tego, co przez 53 minuty dzieje się po odpaleniu klawisza play lepiej, niż zdefiniowali to sami muzycy. Dwóch Angoli nazwało swój zespół GGFH, co tłumaczyć należy prosto: GLOBAL GENOCIDE, FORGET HEAVEN. Tytuł płyty jest równie wymowny. I nie ma co ściemniać. I jedno i drugie oddaje doskonale wibracje, jakie Brytole zamknęli w swojej muzyce. Tłumacząc na polski: ta muzyka to czystam nieskażona żadnym ludzkim odruchem, wszechogarniająca PATOLOGIA. Jednak w przeciwieństwie do piewców plugastwa w rodzaju WHITEHOUSE czy BRIGHTER DEATH NOW, tutaj koncentrat ze wszystkiego, co chore, podany jest w opakowaniu prawdziwego cukiereczka. Większosć numerów to po prostu hity nie z tej ziemi. Obłędna końcówka Flesh z cudownym solem gitary wkręca się w głowę i nie daje usiedzieć na miejscu, piękny zapętlony sampelek stanowiący motyw przewodni Room 213 wchodzi w mózg równie głęboko. Cudowny refren D.M.D.R. (Dead Man Don't Rape) śpiewać moźna przy goleniu, Plasterchrist to juź w ogóle materiał do radia. Tyle tylko, że to wszystko w żaden sposób nie osłabia przekazu płyty.
A sama muzyka? Rok 1993, zespół związany z GENIALNĄ wówczas Dreamtime (oddział Peaceville przeznaczony do wydawania odjazdów wszelakich). Metalu tu niewiele, a w zasadzie w ogóle. Sporo za to SKINNY PUPPY. Zarówno muzycznia, jak i, szczególnie, wokalnie, czuć tu sporą fascynację dokonaniami Kanadyjczyków. Ale o kopiowaniu, czy nawet naśladowaniu kogokolwiek, mówić trudno. GGFH ma tu zdecydowanie własny styl. I, szczerze mówiąc, jak słucham muzyki od ponad 20 lat już, tak w życiu nie słyszałem niczego, co przypominałoby ten album... Niestety kariera zespółu chwile po wydaniu tego krążka sie załamała ...bo jeden z członków trafił za kratki hehehe. Panowie wrócili ostatnio, ale, niestety, po dawnej świetności pozostał juź jedynie blady cień.

(jak ktoś chce prezent... to wiadomo ;))
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

22-12-2007, 20:01

Obrazek

MEATHOOK SEED - Embedded [1993]

I kolejna perła nad perły. NAPALM DEATH powinien dostać chyba jakąś specjalną nagrodę o losu, bo nie ma drugiego takiego zespołu, na łonie którego wychowałoby się tylko doskonałych muzyków, z których niemal każdy zapisał się na stałę w annałach muzyki ekstremalnej. Oczywiście od razu do głowy przychodzi Justin Broadrick i Mick Harris... tym razem jednak czas na braciszka tego drugiego - Mitcha Harrisa. W szczytowym (chyba) okresie twórczości swojej macieżystej grupy zdecydował się on na mały skok w bok. Towarzyszyli mu Donald Tardy i Trevor Peres z OBITUARY. I z pełną świadomością twierdzę, że żaden z tych trzech panów nie grał w źyciu na lepszym krążku niż Embedded. Kropka.
Zaczyna się niewinie. Delikatny beat i jakieś zbasowane klawisze, po kilku sekundach nadchodzi jednak prawdziwa nawałnica. Potęźne bębny, cudownie brudna gitara i przesterowne na maksa wokale. Prawdziwa jazda zaczyna sie jednak dopiero koło drugiej minuty boskiego Famine Sector. Transowy rytm, kompletnie posrane riffy, genialny wokal. Kiedy usłyszałem, a w zasadzie zobaczyłem (u ździry w MTV) to w 1993 roku, to zgupiałem. To nie było nowe, nowatorskie czy odkrywcze. To był kosmos. Zresztą dziś płyta doskonale się bronu, żeby nie powiedzieć, iż nadal nieco wyprzedza swój czas... Po "teledyskowym" Famine Sector idą, niczym ciosy na korpus, kolejne kawałki zbudowane według podobnego schematu. Wszystko oparte jest o mocarne riffy, które na myśl przywodzą idealną wypadkową nieco zwolnionego NAPALM DEATH, CELTIC FROST, VOIVOD i, czasem, GODFLESH. Do tego odhumanizowane, często skandowane, wokalizy i nieco elektroniki. Całość niezwykle rytmiczna, mechaniczna, transowa. Trudno wyróźniać poszczególne numery, bo wszystko tu płynie. Ale nie mogę nie wspomnieć o mom ukochanym A Wilted Remnant - po prostu miazga. Na deser mamy jeszcze blisko 14-minutowy, odrealniony, wędrujący w nieco bardziej ambientowo-industruialne rejony Sea Of Tranquillity. I koniec. Puszczamy od nowa, bo inaczej sie po prostu nie da.

Chłopaki, w innym składzie, po kilku latach, nagrali jeszcze jeden album... ale nie ma sobie co nim głowy zawracać... niestety...
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

23-12-2007, 12:25

Obrazek

FALL OF BECAUSE (pre GODFLESH) - Life Is Easy [1986/1999]

A tu wszystko się zaczęło. Za prekursorów ultraciężkiego gitarowego industrialu powszechnie uważa się GODFLESH. Całkiem słusznie zresztą. Wymienia się ich boski debiut - Streetcleaner albo EPkę Godflesh, tymczasem wszystko swój początek ma nieco wcześniej. Chłopaki pogrywali sobie, równolegle do NAPALM DEATH, od roku 1983 jako FALL OF BECAUSE (od razu wiadomo, gdzie szukali inspiracji). W 1986 nagrali nawet pełen album. Niestety - nie znaleźli wydawcy i rewolucja musiała poczekać jeszcze przez chwilę. W każdym razie krążek ten, o jakże znajomo brzmiącym tytule - Life Is Easy - ujrzał światło dzienne dopiero w roku 1999. Wydała go, w bardzo małym nakładzie, amerykańska wytwórnia Alleysweeper Records.
Na płycie znajduje się 8 numerów nagranych jesienią 1986 roku w składzie (i tu kumaci robią pod siebie) Broadrick / Green / Neville oraz kilkadziesiąt minut materiału koncertowego (i tu kumaci znów mają pełne gacie) nagranego w składzie poszerzonym o duet Harris / Bullen.
Skupmy się jednak na tym, co panowie zarejestrowali w studio. Początek płyty to czysta miazga. Zaczyna się od Devastator, a później wchodzi Life Is Easy. Oba numery znalazły się później, w innych wersjach oczywiście, na genialnym Streetcleaner. Każdego, który zna je z tego albumu uderzy od razu jeden mały szczegół - NIE MA TU ŻADNEGO AUTOMATU PERKUSYJNEGO. Wszystko jest żywe, a za garami zasiada ...Justin Broadrick. Nie zmienia to jednak faktu, że już w tych wczesnych wersjach kawałki po prostu rozpierdalają. Kolejne numery utrzymane są w podobnej stylistyce. Przez żywą perkusję i niesamowicie brudną produkcję czuć tu zdecydowanie więcej grind coreowych korzeni, niż na późniejszych płytach GODFLESH. W ogóle, łatwiej tu doszukać się wszelkich inspiracji, chociażby przez to, że styl zespołu dopiero raczkuje. I tak, trudno nie usłyszeć typowych dla CELTIC FROST riffów w pierwszej połowie Middle Amerika (w drugiej części mamy za to wymiany wokalne, jak z debiutu BAUHAUS), ciężko nie poczuć wibracji charakterystycznych dla wczesnego SWANS w rozkręcającym się powoli Merciless. Sporo tu też oczywiście KILLING JOKE. Wiele też potężnej punkowo-coreowej energii, czasem mamy wręcz wrażenie, że słuchamy jakiejś postapokaliptycznej wersji DISCHARGE. Nie jest to oczywiście arcydzieło na miarę pierwszych kilku albumów GODFLESH, SCORN czy późniejszych odjazdów Broadricka w ICE czy GOD, ale spokojnie zjada większość płyt ukazujących się dziś. Pod rozwagę.

ktoś chce liznąć historii? :mrgreen:
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

23-12-2007, 12:53

Generalnie widzę, że wytoczyłeś ciężkie działa. Odzew jednak znikomy.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

23-12-2007, 12:57

bo Polacy lubią tylko te piosenki, które już znają ;)
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

23-12-2007, 13:04

Head Of David można chyba sobie odpuścic, bo recka takiego "Dustbowl" wyglądałaby dość podobnie. W przerwie świątecznej, jak znajdę trochę czasu to może wrzucę prześwietny debiut SCORNA.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Block69
zahartowany metalizator
Posty: 4947
Rejestracja: 04-02-2006, 12:14
Lokalizacja: Górny Śląsk

23-12-2007, 13:22

Z mojej strony odzew znikomy bo cały czas sie zapoznaje z tymi wszystkimi wynalazkami. Narazie szkoda czasu na pisanie, trza słuchać póki wolne :]
PENIS METAL
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

23-12-2007, 14:06

longinus696 pisze:Head Of David można chyba sobie odpuścic, bo recka takiego "Dustbowl" wyglądałaby dość podobnie. W przerwie świątecznej, jak znajdę trochę czasu to może wrzucę prześwietny debiut SCORNA.
właśnie słucham ;)
i planuję dać niedługo...
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

23-12-2007, 14:28

To daj coś innego. Jakieś harrisowe side-projekty....
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
absinthe_patriote
postuje jak opętany!
Posty: 360
Rejestracja: 02-11-2006, 18:30

23-12-2007, 14:48

twoja_stara_trotzky pisze:
G.G.F.H. - Disease

Myly państwo, czas na prełę wśród perełek. Album, który spokojnie moźna uznać za jeden z najlepszych wśród wszystkich tych genialnych, ale zapomnianych krążków, znanych dziś jedynie wąskiej grupie psjonatów.
Ta nazwa padła już choćby na tym forum kilkakrotnie, więc może trochę przesadzasz...a może nie... Tak czy siak, warto o tym przypominać.
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

23-12-2007, 15:02

ale na tym forum siedzi wąska grupa pasjonatów ;)
ale jakby tak sprawdzić, ile osób ma oryginał, to obstawiam, że nei więcej niz 3.
Awatar użytkownika
boroowa
weteran forumowych bitew
Posty: 1623
Rejestracja: 25-11-2005, 21:07
Lokalizacja: 3miasto

23-12-2007, 16:04

trotzky, zająłbyś się lepieniem pierogów a nie pisanem recek przed dniem narodzenia pańskiego

GGFH i MEATHOOK SEED to klasyka klasyki, płyty megawybitne. SONIC VIOLENCE jakby mniej
może coś o PITCH SHIFTER ?
twoja_stara_trotzky pisze:ale na tym forum siedzi wąska grupa pasjonatów ;)
ale jakby tak sprawdzić, ile osób ma oryginał, to obstawiam, że nei więcej niz 3.
"Disease" i "Reality" mam na winylu. to kto jest tym trzecim?
I'll give you black sensations up and down your spine
If you're into evil, you're a friend of mine
See the white light flashing as I split the night
Cos if good's on the left then I'm sticking to the right
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

23-12-2007, 17:38

a masz ich 7" na winylu? ;)
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

23-12-2007, 20:42

boroowa pisze:może coś o PITCH SHIFTER ?
Odpuścmy sobie tych "Godflesh wannabies"... ;)
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

23-12-2007, 21:52

kolega widzę z tych, którzy kumają ;)

MAIN - jak najbardziej, nawet się gdzieś tak przymierzam powoli, żeby wrzucić np. ich wczesne nagrania w rodzaju Hydra-Calm (dwie pierwsze 12", wyszły razem na CD) - zresztą oni są w pewien sposób powiązani ze sceną, o której mowa wyżej, choćby via Godflesh.

OLD - też planowałem wrzucić. trochę z przekory The Musical Dimensions... zamiast oczywistego Lo Flux Tube ;)

no ale oba jeszcze chwilę poczekają, najpierw pójdzie coś z grupy: GOD, Malformed Earthborn, Foetus i Optimum Wound Profile ;)

później pewno jeszcze Ice, Skrew, Pitch Shifter, Kong... te klimaty....
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

23-12-2007, 22:18

jak PAINKILLER to i NAKED CITY by się przydało ;)
jeżeli o HARRISIE mowa, to bym chętnie pojechał jednym z najbardziej niezauważanych, czyli jego trzypłytową kooperacją z BATESEM (Batsem?) - Murder Ballads.
Awatar użytkownika
boroowa
weteran forumowych bitew
Posty: 1623
Rejestracja: 25-11-2005, 21:07
Lokalizacja: 3miasto

23-12-2007, 22:36

longinus696 pisze:
boroowa pisze:może coś o PITCH SHIFTER ?
Odpuścmy sobie tych "Godflesh wannabies"... ;)
zgadzam się jedynie co do "Industrial" - wariacje n/t bożegociała
od "Submit" to zupełnie inna bajka
I'll give you black sensations up and down your spine
If you're into evil, you're a friend of mine
See the white light flashing as I split the night
Cos if good's on the left then I'm sticking to the right
Awatar użytkownika
Wódz 10
rasowy masterfulowicz
Posty: 2041
Rejestracja: 15-12-2006, 20:44

23-12-2007, 23:40

Drone pisze:
Natomiast z kręgów zbliżonych do SUNN i OLD wpadł mi w ręce LOTUS EATERS (O'Malley, Plotkin, Turner). Ambient w wersji orientalnej: dzwony, dzwoneczki, gwizdki, szumy. Polecam.
Lotus Eaters całkiem OK.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

24-12-2007, 00:27

Drone pisze:Jakiś czas temu kupiłem TOTAL STATION - Mick Harris/Eraldo Bernocchi i jest to bardzo dobre.
Mam tę płytkę. Z tym, że to już "jaśniejsze" klimaty są. Momentami mi się nawet dość taneczne niektóre wątki wydały. Muszę chyba sobie to odświeżyć.... ale początek tej płyty jest rewelacyjny.
ODPOWIEDZ