DEATH IN JUNE
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
- Vvi sect (in)
- zaczyna szaleć
- Posty: 251
- Rejestracja: 21-01-2008, 00:34
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
- Vvi sect (in)
- zaczyna szaleć
- Posty: 251
- Rejestracja: 21-01-2008, 00:34
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2041
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
"Douglas P. to mistrz pozorów, wirtuoz opakowania, władca powierzchowności i Piotr R. neofolku. Ma on również tą dziwną cechę odchodzenia na muzyczną emeryturę od paru już lat, podczas których ukazują się takie kwiatki jak "Abandon Tracks!", kuriozalny ich sukcesor "The Phoenix Has Risen", sympatyczne acz męczące "Live In New York", czy darmowe "Free Tibet", no i naturalnie kolejne reedycje klasycznych jego albumów, tym razem opakowane w kamienie. Informację o całkiem nowym materiale należy zatem przyjąć z nadzieją, zaskoczeniem, podnieceniem, no i drżeniem rąk przy rozrywaniu folii z płytą wewnątrz.
Szczerze teraz powiem, że po pierwszym przesłuchaniu nie poczułem zupełnie nic, po drugim zaś współczucie, że są na tym świecie ludzie, którzy wykosztowali się na dwa picture-dyski z tym oto albumem - gdybym do nich należał, to najpierw bym z cebulowymi łzami cedził przez zęby jak bardzo mi się ten album podoba, następnie przed napisaniem recenzji usiłował jak najprędzej komuś takowy rarytas opchnąć, a potem dopiero wylać swój żal. Żal! Żal kropka kom. Douglas zarzyna siebie, zarzyna gitarę, a najbardziej to zarzyna mnie który muszę słuchać tego jego zmieszanego rzępolenia i biadolenia o kupie węgla. I piszę to z pełną świadomością i pragnę zrazu podkreślić, że "Nada!" nie jest jedynym albumem Death In June który usłyszałem przed "The Rule Of Thirds". To co mnie dobija to nie tyleż postępująca jak rak asceza Douglasowej muzyki, ileż w zasadzie zupełnie zatracony klimat za jaki wielbiłem i wciąż wielbię jego nie tak znowu stare brzdąkaniny. Głos Douglasa posuwa się w latach i swojej barwie, ale wciąż pozostaje głosem Douglasa - to plus. Drugi plus to sample użyte do podkoloryzowania ogólnej mdłości Ginu Zwycięstwa jakim się tu poi klientów, zapodane wyraźnie drogą skrajnego kompromisu jaki coś Douglasowi narzuciło, a które stanowią przyjemne zaczerpnięcie powietrza przed kolejnym opadnięciem w nonsens akustycznego hardkoru. Bo tam już czycha Pan Trądu ze swoją zdezelowaną gitarą na której akompaniuje jednakoż na każdej kolejnej kompozycji! Mam wrażenie, że w zasadzie mógłby nie przerywać tego mechanicznego szarpania drutów i tylko smęcić kolejne zwrotki swojej nieprzeniknionej poezji - i myślę nawet że w kilku miejscach właśnie tak robi. I dopełnia swojego długo postępującego unicestwienia jako poważnego artysty, marki, solidnej firmy. Może o to tu chodzi...
Wczoraj obejrzałem jeden z najbardziej debilnych horrorów w swoim życiu - "Zombie Nation" reż. Ulli Lommela. Szkoda że nie słuchałem w jego trakcie "The Rule Of Thirds", myślę, że świetnie by pasowało, a mój mózg byłby przed weekendem ostatecznie zlasowany."
Szczerze teraz powiem, że po pierwszym przesłuchaniu nie poczułem zupełnie nic, po drugim zaś współczucie, że są na tym świecie ludzie, którzy wykosztowali się na dwa picture-dyski z tym oto albumem - gdybym do nich należał, to najpierw bym z cebulowymi łzami cedził przez zęby jak bardzo mi się ten album podoba, następnie przed napisaniem recenzji usiłował jak najprędzej komuś takowy rarytas opchnąć, a potem dopiero wylać swój żal. Żal! Żal kropka kom. Douglas zarzyna siebie, zarzyna gitarę, a najbardziej to zarzyna mnie który muszę słuchać tego jego zmieszanego rzępolenia i biadolenia o kupie węgla. I piszę to z pełną świadomością i pragnę zrazu podkreślić, że "Nada!" nie jest jedynym albumem Death In June który usłyszałem przed "The Rule Of Thirds". To co mnie dobija to nie tyleż postępująca jak rak asceza Douglasowej muzyki, ileż w zasadzie zupełnie zatracony klimat za jaki wielbiłem i wciąż wielbię jego nie tak znowu stare brzdąkaniny. Głos Douglasa posuwa się w latach i swojej barwie, ale wciąż pozostaje głosem Douglasa - to plus. Drugi plus to sample użyte do podkoloryzowania ogólnej mdłości Ginu Zwycięstwa jakim się tu poi klientów, zapodane wyraźnie drogą skrajnego kompromisu jaki coś Douglasowi narzuciło, a które stanowią przyjemne zaczerpnięcie powietrza przed kolejnym opadnięciem w nonsens akustycznego hardkoru. Bo tam już czycha Pan Trądu ze swoją zdezelowaną gitarą na której akompaniuje jednakoż na każdej kolejnej kompozycji! Mam wrażenie, że w zasadzie mógłby nie przerywać tego mechanicznego szarpania drutów i tylko smęcić kolejne zwrotki swojej nieprzeniknionej poezji - i myślę nawet że w kilku miejscach właśnie tak robi. I dopełnia swojego długo postępującego unicestwienia jako poważnego artysty, marki, solidnej firmy. Może o to tu chodzi...
Wczoraj obejrzałem jeden z najbardziej debilnych horrorów w swoim życiu - "Zombie Nation" reż. Ulli Lommela. Szkoda że nie słuchałem w jego trakcie "The Rule Of Thirds", myślę, że świetnie by pasowało, a mój mózg byłby przed weekendem ostatecznie zlasowany."
Ostatnio zmieniony 13-04-2008, 20:01 przez Wódz 10, łącznie zmieniany 1 raz.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
dobra, bez ironii, nie dales zadnego quote ani nie wspomniales, ze to cytat.
ja bylbym w stanie uznac jego zarzuty za sensowne gdybym nie slyszal tej plyty i nie czul jej zajebistego klimatu. a poza tym, jest ona dosc odmienna od wczesniejszych nagran, nawet pod katem czysto muzycznym. gitara, wokal i kilka sampli? z tego co slyszalem, to tak jeszcze nie gral. takie what ends czy rose clouds maja bardzo geste aranzacje klawiszowe.
inna sprawa - w pewnym momencie mnie ponioslo i obstawialem 9/10. Teraz waham sie miedzy 7,5 a 8. czyli i tak jest swietnie.
ja bylbym w stanie uznac jego zarzuty za sensowne gdybym nie slyszal tej plyty i nie czul jej zajebistego klimatu. a poza tym, jest ona dosc odmienna od wczesniejszych nagran, nawet pod katem czysto muzycznym. gitara, wokal i kilka sampli? z tego co slyszalem, to tak jeszcze nie gral. takie what ends czy rose clouds maja bardzo geste aranzacje klawiszowe.
inna sprawa - w pewnym momencie mnie ponioslo i obstawialem 9/10. Teraz waham sie miedzy 7,5 a 8. czyli i tak jest swietnie.
this is a land of wolves now
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2041
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
No chyba podobnie oceniałbym. 8/10Riven pisze:dobra, bez ironii, nie dales zadnego quote ani nie wspomniales, ze to cytat./quote]
To znaczy doedytowałem go później
Teraz już wygląda to OK.
inna sprawa - w pewnym momencie mnie ponioslo i obstawialem 9/10. Teraz waham sie miedzy 7,5 a 8. czyli i tak jest swietnie.[
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
- longinus696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3644
- Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
- Lokalizacja: Łódź
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2041
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Hahaha. Ładne porównanie. Dwa ascetyczne pomnikilonginus696 pisze:Facet wyraźnie zapomniał dodać, że NIE ROZUMIE tej muzyki i że zupełnie nie pojmuje, jak minimum środków może się przełożyć na maximum wrażeń.
Wniosek: nie zna też "Transylvanian Hunger" ; )

I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
- 4m
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1277
- Rejestracja: 01-01-2008, 12:01
- Lokalizacja: z pyłów, energii, świateł i cieni...
Po 4 odsłuchach zgadzam się z eliksem - bieda i żalWódz Dziesięć Niedźwiedzi pisze:"Szczerze teraz powiem, że po pierwszym przesłuchaniu nie poczułem zupełnie nic, po drugim zaś współczucie, że są na tym świecie ludzie, którzy wykosztowali się na dwa picture-dyski z tym oto albumem - gdybym do nich należał, to najpierw bym z cebulowymi łzami cedził przez zęby jak bardzo mi się ten album podoba, następnie przed napisaniem recenzji usiłował jak najprędzej komuś takowy rarytas opchnąć, a potem dopiero wylać swój żal. Żal! Żal kropka kom. Douglas zarzyna siebie, zarzyna gitarę, a najbardziej to zarzyna mnie który muszę słuchać tego jego zmieszanego rzępolenia i biadolenia.... "

from the thunder
and the thought
and the chaos
that free the form
and the thought
and the chaos
that free the form
- 4m
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1277
- Rejestracja: 01-01-2008, 12:01
- Lokalizacja: z pyłów, energii, świateł i cieni...
http://www.postindustry.org/ , eliks wie co pisze, ale z perspektywy metalowca trzeba wziąć poprawkę na nieco inny gust.
from the thunder
and the thought
and the chaos
that free the form
and the thought
and the chaos
that free the form
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt: