Jaghut pisze:Z racji tego, że przeczytałem o niemożności komentowania tego wątku przerzucam go gdzie indziej:
W rozmowie o Esplendor Geometrico użytkownik Longinus696 (pozdrawiam) rzucił pomysł stworzenia rankingu płyt industrialnych. Jako, że mam odrobinę wolnego czasu to podjąłem wyzwanie i stworzyłem temat. Zapraszam więc do podawania płyt które uważacie za najważniejsze w tym jakże bogatym nurcie i zobaczymy co z tego wyjdzie.
tak na szybko na razie, bo w pracy siedzę
Killing Joke - Killing Joke - bo pierwsza, najważniejsza, najbardziej surowa, nieokrzesana, pełna młodzieńczej pasji. No i do tego przegenialny otwieracz w postaci Requiem. Tak na dobrą sprawę, to łykam pierwsze 4 krążki bez problemu. Pózniej już jest róznie, ale w sumie przewrotnie mógłbym umieścić tutaj także ich ostatni krążek, bo Coleman po tylu latach od debiutu udowodnił, że nadal wie jak zachować charakterystyczną dla Killing Joke punkową surowość (może dlatego, że do nagrania tegoż posłużyli się magnetofonem

) i nie popaść w pułapkę zjadania własnego ogona. "Hosannas..." brzmi apokaliptycznie, industrialnie, świeżo i jest to jedna z najlepszych pozycji obecnej dekady. Rzeklem
Pigface - Gub, bo gdyby nie ten album to Reznor nie stworzyłby:
Nine Inch Nails - The Downward Spiral - subiektywna ocena, ale dla mnie ten album to numero uno jeśli chodzi o ich dyskografię. Właściwie to mogłbym tutaj wstawić debiut bądź EPkę, ale to tylko kosmetyka, a jednak sentyment się liczy
dodam coś co polecałem w perłach, czyli:
Ghedalia Tazartes - Une Eclipse Totale de Soleil - Nie, będę się powtarzał, bo o tym krążku skrobnąłem w perłach. Absolutne top życia, jeśli chodzi o taką muzykę. Jebany monolit, w którym nie zmieniłbym ani sekundy, zresztą, też jak zdążyłem już wspomnieć NWW się inspirowało tym Francuzem, więc jakakolwiej jeszcze rekomandacja wydaje się być zbędna.
Nurse With Wound - Rock'n Roll Station - Od razu zaznaczam, nie znam wszystkich wydawnictw, ale z tych co słyszałem to najbardziej przypadło mi do gustu, może właśnie za swój rock'n rollowy charakter.
Odnośnie:
NON- God and Beast - poznałem to stosunkowo niedawno, ale zarówno wspomniany jak i Might! robią zajebistą siekę w mózgu, więc ciężko mi wybrać który lepszy.
podpiszę się pod:
Swans- Filth
Gira to w sumie instytucja i czego się nie ruszy to zamienia w muzyczne złoto (o czym później). Też nie znam wszystkich płyt, ale w tym przewodniku umieściłbym właśnie Filth.
Wiseblood - Dirtdish - czyli kolaboracja gościa z Foetus oraz gościa ze Swans. Świetna, ociekająca "przemocą", transowa rytmika, z elementami bluesa ("Someone Drowned In My Pool"). Piękna płyta.
jest tego więcej, Current 93, MINISTRY, SCORN, GODFLESH, EINSTURZENDE NEUBAUTEN, COIL, itakdalej, ale dajmy też wypowiedzieć się innym.
Jeszcze tylko na chwilę, jak obiecałem, wrócę do "Young God Records" - dziecka Michaela Giry i coś zarekomenduje:
Flux Information Sciences - Private/Public
Album powstał w 2001 roku, ale zachowuje tradycje które powstały 30 lat temu. Z czym to się je? Wystarczy spojrzeć na okładkę. To taka schizofreniczna wycieczka po wszystkim co najlepsze w industrialnym punku. Panowie bawią się konwencją na wiele różnych sposobów, a niech dowodem będzie poniższy cytat:
"By all accounts, most of Private/Public was taped live before an invited audience of friends who were obliged to stand naked and blindfolded while the band went about its business. ". Zdecydowanie, jedna z bardziej wybijających się industrialnych produkcji.