kampeki pisze:Ja bardzo szybko przestałem lubić "dżemy". Parker'a też nie rozumiem i nie za bardzo widzę sens pić takie wina bo są po prostu nudne, ale w WS pisze dużo ludzi, którzy mimo wszystko mają inne zdanie niż on.
Rzucę dokładniej okiem na WSa więc.
kampeki pisze:Osobiście najbardziej lubię Nebbiolo (w każdej postaci od dobrego producenta: barolo, barbaresco czy z Lombardii), Górną Adygę, białe z Niemiec i Austrii, Burgundia (oczywiście ceny zabójcze ale próbowałem kilka fajnych butelek od topowych producentów). Z zasady odpada Hiszpania (w wielkim uogólnieniu) i Chile (mimo iż piłem kilka rzeczy b.dobrych m.in. Errazuriz).
Nebiollo - nie miałem okazji jeszcze podegustować, ale jadę pod koniec września do Włoch, więc będzie okazja. Ale przede wszystkim muszę spróbować Amarone.
Z faworytów - Burgundia (nie piłem Burgundów tyle ile bym chciał, więc nie mam tutaj wielkiego rozeznania, ale nadrabiam

), z Hiszpanii bardzo cenię sobie Rioję, szczególnie Reservy i wyżej (niesamowite są te wina, całość ma aromat jak stary, zbutwiały, spróchniały, ziemisty kompot, waniliowa beczka, nuty winogronowe, stępione taniny...piękna sprawa). Co do Nowego Świata, to jestem otwarty - Chile (piłem Errazuriz, ale z tej średniej-komercyjnej półki, Cabernet był dla mnie za ciężki i mulący, ale Chardonnay po schłodzeniu idealne na plażę - z tej samej bajki Casillero Del Diablo daje radę, a moim faworytem z Chile jest Estampa / ale w wersji kupażu 3 szczepów / - zupełnie achilijskie wino

. Poza tym Argnetyna z malbekiem jest przyjemna do grilla, Urugwaj robi konkretne taniczne tannaty (tu z kolei przypomniało mi się kilka win z Cahors - też tannat i też podobne taniczne przeżycia

). Australię i Kalifornię omijam, aczkolwiek od czasu do czasu badam ich Pinot Noir, południowoaustralijski potrafi pozytywnie zaskoczyć. Tak naprawdę tego jest masa...łącznie z winami czeskimi (mieszkałem przez większość życia 10 km od czeskiej granicy), różnymi regionalnymi wynalazkami z podróży (Chorwacja, Włochy - Alto Adige). Można pisać i pisać
