Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
moim zdaniem świetny pomysł żeby pójść w te rejony, choć trochę jeszcze nie okrzesany. Zaaplikowali jakby za dużą dawkę i siła lat 70tych trochę ich zgięła. Brak mi jakiś ram w tym albumie. Taka paczka kolorowych dropsów o niewiadomych smakach
Oczywiście album co najmniej dobry, choć zdecydowanie mniej spójny niż poprzedni.
Ostatnio zmieniony 24-03-2010, 12:15 przez streetcleaner, łącznie zmieniany 1 raz.
Co tu dużo mówić: panowie tak mocno zachłysnęli się latami 70-tymi i koncepcją wtłoczenia na krążek najdłuższego swojego materiału, że nagrali najsłabszy album. Pierwszy kawałek z myspace jest najlepszy, a później nuda.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
a ja się wyłamię i powiem, że ten nowy album bardzo mi się podoba, zupełnie inny od tego co nagrywali wcześniej. Nie miałem jakichś specjalnych oczekiwań, ale te eksperymenty i poszukiwania jak najbardziej mi się widzą. Co więcej, z głową ten podział na dwie płyty został zrobiony, bo praktycznie pierwsza płyta to loty z lat 70tych, a druga to już bardziej klasyczny Cathedral. Do rozczarowania jest bardzo daleko.
Po pierwszym przesłuchaniu uważam, że jest nieźle. Na pewno jest lekko i nie na siłę.
Jak się komuś nie podoba, to niech jak Drone, odłoży i potem wróci do tej płyty.
Maria Konopnicka pisze: Międliłem w rękach ostatni Overkill, a ostatecznie zakupiłem sobie płytę SLASHA.
boshe
Po prostu Overkill zakupię kilka złotych taniej przy okazji większego zamówienia u Darka z BlackComp, a o tym SLASHU naczytałem się wczoraj w MH i ciekaw byłem cóż takiego nagrał. Przesłuchałem w samochodzie w drodze do domu i przyznam, że dość przyjemna muza - fajnie usłyszeć na jednym krążku kilka znajomych, lubianych wokalistów.
Overkill to dziadostwo od czasow po I hear black wiec dobrze zrobiles
taka prawda , bez gustaffsona to juz taka chujowata sieczka
z kolei kto kojarzy tego dave kuschnera czy jak mu tam z tego velvet revolver gitarulka. na przelomie 80/90 byyla taka kapelka Electric Love Hogs , w ktorej gral wlasnie tenze koles, grali jakas dziwaczna wypadkowa glamu, funkrocka i chyba jakiegos hejwi , mieli jeden kawalek nawet fajny Tribal Monkey, ten koles niezle sola zawijal juz wtedy