zalane plyty, czy jest ratunek?
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8906
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
miałem podobna sytuację kiedyś i obawiam się, że sprawa jest beznadziejna, nie odratujesz tego.
no i oczywiste, że nikt nie może nawet dotykać moich płyt. innej opcji nie widzę w ogóle
no i oczywiste, że nikt nie może nawet dotykać moich płyt. innej opcji nie widzę w ogóle
- Morph
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8973
- Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
- Lokalizacja: hyperborea
- Kontakt:
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
Polecam jeszcze na przyszłość foliowanie płyt po użyciu ;)
Give birth to something dead
Give birth to something old
Give birth to something old
- Najprzewielebniejszy
- zahartowany metalizator
- Posty: 4264
- Rejestracja: 31-12-2001, 18:22
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
fanatycy :)
chociaz opcja z foliowaniem w przypadku posiadania latorosli badz nadpobudliwego zwierzaka moze byc zbawienna
ja mialem 2 razy zalane plyty, raz nie dalo sie odratowac, zas za drugim razem prasowanie przez bawelne na niskiej temperaturze przynioslo rezultat... tyle,ze nie zdazyly sie wtedy skleic..
chociaz opcja z foliowaniem w przypadku posiadania latorosli badz nadpobudliwego zwierzaka moze byc zbawienna
ja mialem 2 razy zalane plyty, raz nie dalo sie odratowac, zas za drugim razem prasowanie przez bawelne na niskiej temperaturze przynioslo rezultat... tyle,ze nie zdazyly sie wtedy skleic..
- Only_True_Believers
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3183
- Rejestracja: 31-05-2006, 08:55
- Lokalizacja: planeta małp
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
Foliowanie nic nie daje w starciu z wodą, zostawiłem kiedyś na oknie perfekcyjnie zafoliowanego Digi, kiedy wróciłem do domu okazało sie ,ze troche zalało, natychmiast zgarnąłem wszystkie normalnie wydane płyty by przystąpić do reanimacji a digipacka zostawiłem na koniec spokojny bo był przeciez zafoliowany, okazało się ,ze zaufanie folii było błędem, albowiem zwykłe wydania tylko się pomarszczyły i jakoś wyglądają. Tymczasem do szczelnie zamkniętej folii jakimś cudem przesiąkła woda przez co papierowy Digi spędził dość sporo czasu cały pod wodą, bo otworzyłem go dopiero 1 dzień później, bo nie podejrzewałem ze przez zaklejoną folię może nazbierać się woda, co prawda nie rozpadł się ale wygląda jakby miał 100 lat.
Black metal is the last bastion of white people culture. Everything else has been degenerated.
- Morph
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8973
- Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
- Lokalizacja: hyperborea
- Kontakt:
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
Ale my rozmawiamy o przypadkowym zalaniu kawą a nie kąpaniu się z połową kolekcji. A do tego normalne zaklejane folie się spokojnie nadają.
Give birth to something dead
Give birth to something old
Give birth to something old
- Only_True_Believers
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3183
- Rejestracja: 31-05-2006, 08:55
- Lokalizacja: planeta małp
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
Nie wiem jak sie trzeba nagimnastykować aby zalać płyty kawą :) chyba trzeba pracować w kawiarni która jednocześnie sprzedaje płyty :)
Black metal is the last bastion of white people culture. Everything else has been degenerated.
- Najprzewielebniejszy
- zahartowany metalizator
- Posty: 4264
- Rejestracja: 31-12-2001, 18:22
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
wystarczy miec dziecko i umiec czytac ze zrozumieniem ;-)
- Only_True_Believers
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3183
- Rejestracja: 31-05-2006, 08:55
- Lokalizacja: planeta małp
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
nic z tego nie planuje miec ^ ^
Black metal is the last bastion of white people culture. Everything else has been degenerated.
- Mol
- zahartowany metalizator
- Posty: 3394
- Rejestracja: 03-02-2003, 22:26
- Lokalizacja: Chocianów
- Morph
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8973
- Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
- Lokalizacja: hyperborea
- Kontakt:
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
Posiadanie umiejętności czytania ze zrozumieniem to bym jednak na Twoim miejscu zaplanował ;)Nif pisze:nic z tego nie planuje miec ^ ^
Give birth to something dead
Give birth to something old
Give birth to something old
- mysticcum
- postuje jak opętany!
- Posty: 479
- Rejestracja: 21-12-2010, 11:40
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
Zrobiłem eksperyment i sprawdziłem czy z tą suszarką to w ogóle ma sens. Spreparowałem "zalanego" flyera a później jak przekonałem się, że na pewno nie pogorszyłem jego stanu, zaryzykowałem z tyłem do Damnation - "Reborn...", który jako jedyny mam pofalowany od wilgoci (taki kupiłem na Allegro a miał być ideał - uważajcie na noisehuntera).
Efekty są umiarkowane tzn. nie rozjebało się (chociaż farba od Damnation zmieniła trochę fakturę tam gdzie przylegała do blachy, za to na farbie od flyera żadnych śladów), jest trochę równiej ale be szaleństw.
Ogólnie uważam, że z delikatnie pofalowanymi okładkami nie warto się bawić, z bardziej - można spróbować, coś się poprawi ale NA WŁASNE RYZYKO. Nigdy nie wiadomo jak zachowa się farba, czy np. nie spełznie albo się nie przyklei do blachy. Książeczki na pewno trzeba by rozszyć a jak są posklejane od wody to gorzej. Z jednostronnie zadrukowaną poligrafią (tyłem) ryzyko dużo mniejsze. Koniecznie należy użyć wałka (taki gumowy do dociskania i wyrównywania - kto się bawił w fotografię domową w zamierzchłych czasach ten miał) bo inaczej zostaną bułki powietrza i to będzie potem widoczne. Jednak jak się już coś spisało na straty to można się pobawić.
Przed:
Po:
Przed:
Po:
Tak w ogóle to przypomniało mi się jak kiedyś czyściłem głowicę i wałki od walkmana spirytusem rektyfikowanym. W kieliszku miałem spirytus a obok leżało etui od kasety Malevolent Creation - "Retribution", której właśnie słuchałem. Kieliszek trąciłem łokciem i oczywiście wszystko wylało się na to etui. Okładka była cała kompletnie nasiąknięta. Wyjąłem, rozłożyłem, alkohol odparował i nie było zupełnie ani śladu, że cokolwiek się stało. Zupełnie nic - ani fałdki, ani kolory się nie zmieniły...
To doświadczenie spowodowało, że niedawno zaryzykowałem i wywabiłem spirytusem ślad od tłustego nochala na okładce (fetysz wąchania nowych płyt :))) ). Oczywiście nie odważyłem się taplać okładki w alkoholu tylko przetarłem delikatnie (choć zdecydowanie) wacikiem w miejscu śladu. No i ślad znikł. Zaznaczam, że był niewielki i powierzchowny - wielgachna plama od masła przesiąkająca po drugiej stronie raczej by została a może nawet by się rozlała...
Efekty są umiarkowane tzn. nie rozjebało się (chociaż farba od Damnation zmieniła trochę fakturę tam gdzie przylegała do blachy, za to na farbie od flyera żadnych śladów), jest trochę równiej ale be szaleństw.
Ogólnie uważam, że z delikatnie pofalowanymi okładkami nie warto się bawić, z bardziej - można spróbować, coś się poprawi ale NA WŁASNE RYZYKO. Nigdy nie wiadomo jak zachowa się farba, czy np. nie spełznie albo się nie przyklei do blachy. Książeczki na pewno trzeba by rozszyć a jak są posklejane od wody to gorzej. Z jednostronnie zadrukowaną poligrafią (tyłem) ryzyko dużo mniejsze. Koniecznie należy użyć wałka (taki gumowy do dociskania i wyrównywania - kto się bawił w fotografię domową w zamierzchłych czasach ten miał) bo inaczej zostaną bułki powietrza i to będzie potem widoczne. Jednak jak się już coś spisało na straty to można się pobawić.
Przed:
Po:
Przed:
Po:
Tak w ogóle to przypomniało mi się jak kiedyś czyściłem głowicę i wałki od walkmana spirytusem rektyfikowanym. W kieliszku miałem spirytus a obok leżało etui od kasety Malevolent Creation - "Retribution", której właśnie słuchałem. Kieliszek trąciłem łokciem i oczywiście wszystko wylało się na to etui. Okładka była cała kompletnie nasiąknięta. Wyjąłem, rozłożyłem, alkohol odparował i nie było zupełnie ani śladu, że cokolwiek się stało. Zupełnie nic - ani fałdki, ani kolory się nie zmieniły...
To doświadczenie spowodowało, że niedawno zaryzykowałem i wywabiłem spirytusem ślad od tłustego nochala na okładce (fetysz wąchania nowych płyt :))) ). Oczywiście nie odważyłem się taplać okładki w alkoholu tylko przetarłem delikatnie (choć zdecydowanie) wacikiem w miejscu śladu. No i ślad znikł. Zaznaczam, że był niewielki i powierzchowny - wielgachna plama od masła przesiąkająca po drugiej stronie raczej by została a może nawet by się rozlała...
- Morbid Marcin
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1165
- Rejestracja: 18-03-2003, 21:41
- Lokalizacja: warszawa
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
heh, szalu ni ma, ale ten damnation daje rade po operacji.
http://www.discogs.com/seller/morbidmarcin?limit=50 NOWE RARY SIĘ CZAJĄ....
- masterful
- w mackach Zła
- Posty: 811
- Rejestracja: 07-11-2001, 13:48
- Lokalizacja: Warszawa / Kabaty
- Kontakt:
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
Ta... wlasnie dziecko he he. Moje digi Dismember, Kataklysm i kilka innych maja na okolo okolo 30..40 glebokich ugryzien. Potem slina dzieciaka nasaczyla brzegi i teraz opakowania wykladaja po brzegach jak zaschle bloto ;).... wiec kawa, woda i dzieci wrogiem no 1Analripper pisze:wystarczy miec dziecko i umiec czytac ze zrozumieniem ;-)
- Xapapote
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1427
- Rejestracja: 20-01-2006, 16:53
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
matko boska często chora, przecież to TYLKO płyty.white_pony pisze:zawsze sie zastanawiałem jak mozna sie pohamować w takim momencie przed wpadnięciem w krwawą furie
...:::jeśli mają jakąś czarną listę, chcę na niej być:::..
- pogodancer
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1537
- Rejestracja: 13-03-2009, 14:26
Re: zalane plyty, czy jest ratunek?
Jeśli ktoś ma na zbyciu druki do Killing On Adrenaline z Morbid Rec. to chętnie przyjmę.