moonfire pisze:
Tak, "AD" było nieco nierównym materiałem, chociaż słabym krążkiem kapela nie splamiła się nigdy. Ja lubię i to bardzo nawet te środkowe, popowo - neoromantyczne albumy jak "Revelations" czy "Outside the Gate".
Znaczy, rozumiem że chodzi o NT albo Tysiąc Słońć, bo na "Revelations" to ja żadnej neoromantycznej popeliny nie słysze ;D
Do środkowego, popelinowego KILLING JOKE mam mocno ambiwalentny stosunek. "Night Time" jest ok, chociaż trwało długo zanim przekonałem się w pełni. BtaTS to dobra płyta z dużym potencjałem, ale nierówna. Obok mdłej przymulonej papki sa tam absolutnie doskonałe numery (natchnione hiciarskie Adorations, albo moje ulubione "Victory" z rozdupcającą sekcją rytmiczną - 80s dicho jak sam chuj, ale baniak od machania sam się urywa), a i wśród słabszych momentów trafiają się ciekawe motywy i patenty. Outside The Gate jak na razie nie jestem w stanie znieść, asłuchalny kloc, chociaż jakies przebłyski tu i ówdzie... może kiedyś mi sie odmieni.
Z kolei nawiązania do tego okresu na AD czy, nieco mniejsze ale chyba jednak obecne, na Democracy, robią mi dobrze i mam nadzieje, że na najbliższym albumie ekipa dobrze dobierze proporcje/patenty, coby wyszedł killer. Co szczerze sobie obiecuję.
I mogliby pójść w tym kierunku, jaki prezentowali na poprzedniczce w "European Super State", czy "Raven King", albo - jako przeciwieństwo - w chłodny trans pierwszych trzech płyt, bez zbytniego zmetalizowania, ale ze współczesnym brzmieniem, co by gówniarzerii w Interpol i Editors zapatrzonej (nie powiem, że czasem tych kapel nie słucham, ale są dla mnie dość letnie), co to jest prawdziwy postpunk o transowo - rytualnym zabarwieniu.
Na to drugie bym nie liczył, uwzględniając wzmianki o klawiszowym charakterze tego albumu, ale nie byłoby to złe. INTERPOL czy EDITORS kojarzę bardzo po łebkach, znajoma raz mi to puściła, posłuchałem dwie minuty, uznałem za siódmą wode po JOY DIVISION i olałem dalsze zgłębianie. Nie wiem czy słusznie.