Aż sobie z sentymentu przesłuchałem "Always..." - niestety - tragicznie nie wytrzymała próby czasu. Pamietam, że w 93im kiedy kupiłem ją jeszcze na kasecie z Loud Out

zachęcony recenzją czy wywiadem w Th'all zrobiła na mnie spore wrażenie (poza megachujową okładką

) ot takie fajne grania na majowe południa

. "Almost a dance" nie słyszałem i generalnie jakoś mnie nie korciło. Wróciłem do nich po obejrzeniu teledysku do "Leaves" jeszcze chyba na Atomic TV gdzieś w 96ym bo - nie ukrywam spodobała mi się wokalistka

. "Mandylion" i "Nighttime birds" jakoś mi tam podeszły chociaż kompletnie do nich nie wracam (może poza "Third chance" z EPki "Adrenaline"). Jednej rzeczy nie rozumiem - w dyskusjach o The Gathering kompletnie chyba zapomina się o "If_then_else" moim skromnym zdaniem akurat ich najlepszym krążkiem - nie ma tam już tego "symfonicznego Within Temptationowego'" blichtru ani póżniejszej (nie licząc wcześniejszego oczywiście "How to measure...") masy elektroniki a kawałek "Shot to pieces" to chyba najlepsze co moim zdaniem zrobili (jak mi kierownik pozwoli to regularnie go puszczam na sklepie

). Taki nieskomplikowany właściwie rockowy album. "Souvenirs" i "Home" dały radę ale musze mieć specjalny nastrój żeby do nich wrócić a, że czasu mam mało a tyle muzyki do odsłuchania to rzadko mi się to zdarza. Co do urody Anneke - kontrowersyjna bym powiedział, na niektórych fotach czy klipach wypada rewelacyjnie na innych kaszaniato - nie widziałem jej na żywo niestety (chociaż byłem w Nijmegen gdzieś w 2000ym roku

) więc trudno to ocenić. Może mam do niej słabość bo jest ruda i trochę przypomina moją byłą hehe. A wracają do tematu - solowej Anneke nie słyszałem jeszcze a nowy Gathering - no niestety - bez polotu i nudny - chociaż naprawdę dawałem mu spore szanse, żeby dłużej zagościł w odtwarzaczu. Szkoda
Pozdrawiam