metalized pisze:PIERSI u mnie 23.06.2012 :DDeviant pisze:PIERSI u mnie na wsi 23.06.2012
W sumie też bym zapamietał koncert po ktorym urosłyby mi piersi:D
piersi czesto do piwa spoko wypadaja :D
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
metalized pisze:PIERSI u mnie 23.06.2012 :DDeviant pisze:PIERSI u mnie na wsi 23.06.2012
W sumie też bym zapamietał koncert po ktorym urosłyby mi piersi:D
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo
faktycznie, wisial chyba nawet banner takiej stacji ;)metalized pisze:O pamiętam ten koncert z relacji i wywiadow z kapelami w moim lokalnym radyjku -radio ReJa ze Szczecinka i audycja Core`ozzya czy jak to tam się pisało:DMol pisze:a tak serio, jednym z koncertow, ktory najbardziej zapadl mi w pamiec to koncert Vile, Mangled, Disavowed i Spawn of Possession w Lesznie (luty 2003 bodajze). po przyjezdzie okazalo sie, ze sztuka odbedzie sie w innym miejscu niz planowano, jakis maly pub przyklejony do osrodka kultury. Obsuwa 2-3 godzinna spowodowana odbywajacym sie.... przedstawieniem dla dzieci ;) ale to jeszcze nic - jakie bylo nasze zdziwienie gdy po wejsciu okazalo sie, ze nie ma sceny jako takiej, ot, salka barowa, w rogu jakis kurwa kredens i fortepian. jak sie domyslacie, niewiele sprzetu bylo potrzeba by to dobrze naglosnic i kurwa, jak to zajebiscie brzmialo!!! selektywnosc i moc, Disavowed zajebali tak, ze gacie mi spadly. mam gdzies kilka zdjec, gdy znajde chwilke to poskanuje i wrzuce zebyscie mogli zobaczyc jak wygladaly "warunki lokalowe" haha.
O TAK- wielce udan to był recital i to w zasadzie każdej załogiozzy pisze:dziwne że nikt nie wspomniał jeszcze o sztuce Nunslaughter/Sathanas :)
Melepeta pisze:Deicide 1998r. (albo 99) Mega Club - dzicz, gruz, rozpierdol.
Dobry koncert. Zajechaliśmy ze znajomym jako pierwsi. Tak się złozyło że zanim ktoś przyszedł na koncert wypiliśmy kilka ostrych strzałów i prawie zakończyło się to "zgonem". Mam nawet foty z tego gigu:)Paysage d'Hiver pisze:Yattering, Parricide- Dęblin 2003
Oni chyba nie grali z Parricide. Jak dobrze pamiętam to napewno był Blasphemy Rites i coś jeszcze.Paysage d'Hiver pisze:Yattering, Parricide- Dęblin 2003
pod żadnym pozorem ich tutaj nie wrzucaj!!! :DPyro pisze:Dobry koncert. Zajechaliśmy ze znajomym jako pierwsi. Tak się złozyło że zanim ktoś przyszedł na koncert wypiliśmy kilka ostrych strzałów i prawie zakończyło się to "zgonem". Mam nawet foty z tego gigu:)Paysage d'Hiver pisze:Yattering, Parricide- Dęblin 2003
powinienem gdzieś mieć to video, skrobnij smska z przypomnieniem to przegramPyro pisze:Dobry koncert. Zajechaliśmy ze znajomym jako pierwsi. Tak się złozyło że zanim ktoś przyszedł na koncert wypiliśmy kilka ostrych strzałów i prawie zakończyło się to "zgonem". Mam nawet foty z tego gigu:)Paysage d'Hiver pisze:Yattering, Parricide- Dęblin 2003
A ktoś kręcił video. Macie namiary na tego człowieka??
takie prawdziwe relacje niezle się czyta. bo np twój rówieśnik z innej klasy i jego starsi koledzy słuchali metalu zanim się urodzili; )Klemens pisze:Jak już podajecie niezapomniane koncerty, to chociaż piszcie dlaczego były takie niezapomniane! Dla mnie takimi koncertami były te pierwsze w życiu, na których byłem. Mój debiut na koncercie metalowym to Kat w warszawskim klubie Dekadent na Woli (dziś tego klubu już nie ma). To było chyba jesienią 1995 albo zimą 1996 roku, ale nie dam głowy - gdyby ktoś z Was pamiętał datę, byłbym wdzięczny. Kat był i do dzisiaj jest dla mnie zespołem nr 1. Wychowywałem się na nich. W tamtych czasach nie grali zbyt wielu koncertów, więc wybranie do Dekadenta było koniecznością. Razem z najlepszym kumplem (byliśmy wówczas w 1 klasie liceum) byliśmy nieźle zestrachani. Baliśmy się, że na koncercie wszyscy będą się bili ze sobą, krew będzie ciekła ze ścian a nam po prostu wpierdolą ;) Zakupione piwo wypiliśmy w bramie i można było ruszać. Byłem wówczas ubrany w koszulę w czerwono-niebieską kratkę, bo nie dysponowałem wtedy jeszcze żadną metalową koszulką. Kumpel podobnie, ale za to miał już chyba wtedy pentagram na szyi, więc był bardziej truu ode mnie :) To był czas pomiędzy Bastardem, a Różami, więc to co grali to była absolutna klasyka. Klub ciasny, a w środku szaleństwo. Zadymienie, ludzie skaczący ze sceny, w młynie ludzie bez koszulek wywijający na lewo i prawo. Na nas dzieciakach zrobiło to kolosalne wrażenie. Na plus było też to, że nikt nam nie wpierdolił! :) Po koncercie byliśmy z siebie dumni i szczęsliwi, że tam bylismy. Wkrótce potem kupiłem sobie koszulkę z Oddechu "Kat is my religion" i paradowałem w niej dumny w szkole. Z kolei na mojej kostce w centralnym miejscu był już od kilku miesięcy właśnie Kat. Obok znajdowały się wówczas Accept i Running Wild. Drugim moim i kumpla koncertem był wspomniany już przez kogoś Alice Cooper w Koloseum w dniu 24 VI 1997 (w rejonie basenów na Górczewskiej). Dla kumpla AC był i jest tym kim dla mnie Kat, więc obecność była obowiązkowa. Koncert był nie tyle w klubie ile w jakimś śmiesznym namiocie cyrkowym. Zabawa była świetna i strasznie nam się podobało to, że to czym dotychczas podniecaliśmy się ogladając VHS i teledyski nagrane z MTV moglismy zobaczyć na żywo. Kolejnym, który był dla mnie niezapomniany był Testament w Stodole w dniu 23 IX 1999 (supportami byli Hate i Vader). Promowali wtedy The Gathering. Na mojej kostce Testament zajmował wtedy centralne miejsce, a Kat zszedł nieco poniżej ;) Na koncercie byłem sam, bo moi najbliżsi kumple byli z klimatów hard and heavy i niemal zupełnie nie łapali thrashu. Z kolei z Marią Konopnicką i jego kumplami ze starszych klas nie znalismy się wtedy osobiście i w szkole patrzylismy na siebie wilkiem ;) Przed koncertem skrojono mnie z kilku znaczków na kurtce, ale co tam ;) Sam koncert to było dla mnie wielkie przeżycie. Flagę, którą zrobiłem udało mi się jakoś wrzucić na scenę. Chuck zaprezentował ją przed kawałkiem True Believer, a ja byłem przeszczęśliwy. Muzycznie rewelacja. Potem stopniowo zaliczałem coraz więcej koncertów. Niestety na wielu fajnych nie byłem, bo zbyt późno poznawałem niektóre zespoły, które dziś wielbię (zwłaszcza z klimatów deathowych) lub nie stać mnie było na bilety. W późniejszych latach bardzo miło wspominam Annihilator (z Rampagem!!!), Overkill w Proximie (23 II 2000), Sodom, Destruction, Kreator w Proximie (6 I 2002), Romana Kostrzewskiego solo w Proximie - występ dla prawie pustej sali, nieliczna publiczność mogła siedzieć przy stolikach w miejscu gdzie normalnie był młyn ;) (19 IV 2004), Hatesphere, Exodus - jak zaczynałem ich słuchać nie istnieli, a tu nagle reaktywacja i koncert. Byłem tam wtedy sam, ale wyżyłem się nieźle (15 VI 2004), Anthrax w Proximie - świetny młyn, co by o nich nie mówić, to są kapitalnym zespołem koncertowym (5 VIII 2004), Slayer w Stodole - jeden z najlepszych koncertów w moim życiu !!! (30 VI 2005), Necrophagist, Nightrage, Malevolent Creation, Bolt Thrower w Proximie - genialnie zabrzmiało zwłaszcza MC, szkoda że teraz w Bielsku tak dali ciała (9 I 2006), Sinister, Grave, Obituary - byłem na nim w białej koszulce z herbem Piaseczna i nieźle poszaleliśmy z Marią Konopnicką w młynie. Jak pamiętam był też wtedy Death in another way, ale wtedy znaliśmy się jedynie z widzenia ;) (24 VIII 2006), Suffocation, Napalm Death - jeden z najlepszych koncertów na jakich byłem w życiu. Suffocation zamiotło całkowicie! Dopiero na tym koncercie zrozumiałem czym jest ich muzyka i poważniej się w nią wczułem (1 VI 2008), Enslaved w Progresji - mało ludzi, ale genialny klimat, po tym koncercie Enslaved stał się dla mnie jednym z najwazniejszych zespołów (10 XII 2008). Potem też było sporo bdb koncertów, ale to już czasy najnowsze, więc nie ma sensu o nich pisać ;)