Bolt Thrower

Wywiad przeprowadził - Andrzej Papież & Aleksander Krzeczkowski
Zespół instytucja - jeden z niewielu, który do końca świata może nagrywać prawie identyczne albumy i nikt nie będzie miał im tego za złe. Przy okazji wydania ich ósmej płyty "Those once loyal" udało się nam skontaktować z synem marnotrawnym - Karlem Willetsem, który po ponad dekadzie powrócił za mikrofon w Bolt Thrower. Efekt finalny w postaci wywiadu macie poniżej. Baczność skurwiele! Karl, gotowy do bitwy? Gdybyś miał wybierać, wolałbyś zostać szeregowcem na linii frontu czy generałem strategiem? Przy okazji, jakim sposobem uniknąłeś obowiązkowej służby wojskowej?

Ha, Ciekawe pytanie, świetne na początek. Gratuluję! Myślę, że wolałbym być jak najdalej jak tylko możliwe od pola bitwy. Zawsze interesowałem się strategią wojskową, więc widziałbym siebie raczej ukrytego w bunkrze, kierującego ruchami jednostek. Nigdy nie zostałem powołany do armii bo w młodości byłem punkiem. Poza tym do tej pory mam problemy z wykonywaniem poleceń i chronicznie wręcz nie znoszę, gdy ktoś mówi mi co i na kiedy mam zrobić. Jakoś tak mam, że zawsze muszę podważać zdanie autorytetu.

Niedawno Earache bez waszej zgody wznowiła Realm of chaos...

Wołałbym w tym momencie nie komentować działań tych szumowin. Wystarczy wspomnieć, że do tej pory jesteśmy pod wrażeniem tego, w jaki sposób wymigują się od płacenia nam tantiem. Od 1998 roku, kiedy wydaliśmy Mercenary, jesteśmy pod skrzydłami Metal Blade, a najnowszy album jest już naszym trzecim dla nich. Współpraca rozwija się fantastycznie.

Na jakim etapie tworzenia nowego materiału dołączyłeś do Bolt thrower? I jaki tym samym jest Twój wkład w Those once loyal, oprócz napisania liryków?

Utwory, które znalazły się na nowym albumie zostały napisane, wielokrotnie przekonstruowane i przerobione zanim powróciłem do zespołu w listopadzie 2004. Mimo to utwory wciąż były w surowych wersjach, chociaż konstrukcja pozostała ta sama. Moja działka wiąże się głównie z pisaniem tekstów.

Jak zatem finalny efekt, który słyszymy na Those once loyal różni się od pierwotnych wersji? Jak przebiega wasz proces twórczy?

Ostateczne wersje zazwyczaj dość znacznie różnią się od wstępnych koncepcji. Baz zazwyczaj komponuje riffy (Gav też czasem podrzuci mu jakieś zabójcze!). Siadamy, słuchamy nagrań z prób i decydujemy co ma zostać a co nie. Jesteśmy dość rygorystyczni i zazwyczaj 80 procent materiału nie przechodzi naszej cenzury. Kiedy zaakceptujemy już dane riffy budujemy strukturę i szkielet wokół nich i rejestrujemy to w domowym studio. Słuchamy tego, co powstało i zmieniamy do oporu, do momentu kiedy jesteśmy w 100 procentach zadowoleni z tego jak utwór płynie. Wtedy też układam linie wokalu, które zmieniają się do momentu, kiedy kawałek jest kompletny.

"The killchain" rozpoczyna się bardzo podobnym narastającym riffem jaki znamy choćby z "Embers" ("The IVth Crusade" '93), "Powder burns" ("Mercenary" '98) i "What dwells within" czy "Cenotaph" ("Warmaster" '91). To chyba dla was niekończące się źródło inspiracji, nieprawdaż?

Yeap... dokładnie. Kochamy "World eater", ten riff i za każdym razem kiedy piszemy utwór, do którego on pasuje, musimy go użyć. To już znak firmowy Bolt thrower. Zabójczo sprawdza się również na żywo, kiedy łączymy wszystkie te utwory by wreszcie zakończyć Killchain! Jarzysz tę moc?! Z pewnością użyjemy tego patentu w przyszłości, mamy tę furtkę na zawsze otwartą. Jak to mówią, nigdy nie mów nigdy... i te sprawy.

"Through the ages", znany z IVth crusade niesie ze sobą dość ciekawy temat. Wymieniasz w nim i komentujesz na swój sposób najważniejsze militarne wydarzenia w dziejach ludzkości. Co byś dodał do tej listy gdyby ten utwór nagrywany był w dzisiejszych czasach?

Starałem się stworzyć listę najważniejszych wojen, w których brała udział moja nacja na przestrzeni wieków. Gdybym pochodził z innego kraju lista ta na pewno byłaby inna. Teraz z pewnością dodałbym wojnę w byłej Jugosławii - utrzymywanie siłę pokoju tam gdzie pokój nie istnieje. Afganistan - gdzie wolność i demokracja mają się niczym wobec fundamentalizmu. I wojna w Iraku - wojna, która nie ma końca... Ta lista nigdy się nie kończy.

Motyw Oka Chaosu przewija się na większości Waszych wydawnictw. Jaka jest tego geneza? Tak z ciekawości spytam, często widujesz tatuaże z tym motywem?

Dla mnie samego jest to symboliczne przedstawienie naszych czasów, gdzie nikt nie uznaje innych argumentów i punktów widzenia niż swoje własne. To taki rodzaj postmodernistycznego wyrażenia mocy rozprzestrzeniającej się z jednego centralnego punktu w równym stopniu we wszystkich kierunkach. Po raz pierwszy zobaczyliśmy to w grafikach Games Workshop i po prostu wiedzieliśmy, że musimy mieć ten symbol u siebie. Nie jest jakiś strasznie oryginalny. W latach 70-tych używali go już chyba Hawkwind. Co od użycia go w formie tatuażu to widziałem naprawdę wiele obrazków z użyciem motywów Bolt Thrower. Prowadzimy nawet sekcję z nimi na naszej stronie www.boltthrower.com. Zawsze uważałem, że to coś naprawdę wyjątkowego gdy ktoś maluje trwale swoją skórę w symbole związane z Bolt Thrower.

Inną tradycją w Bolt thrower jest dodawanie numeru albumu do jednego z utworów...

Zapoczątkowaliśmy to przy okazji IVth Crusade, naszego czwartego albumu. Kolejny album pierwotnie miał być zatytułowany V...For victory, ale ostatecznie pozbyliśmy się V, bo było to zbyt oczywiste. Szósty album zawiera utwór "Sixth chapter", siódmy - "7th offensive". Nowy, ósmy odwołuje się do liczbowej symboliki dwukrotnie. Bonusowy numer, wydany w limitowanym digipacku zatytułowany jest "Symbol of eight" (powiązany z symbolem chaosu)... zaś pierwsza linijka tekstu w "When cannons fade" to własnie słowa ...into the eight offensive. Zespala to w jakiś sposób album i podtrzymuje wątek liczb. 9 pojawi się na następnym albumie, możecie być tego pewni!

Czy to właśnie Gav jest odpowiedzialny za szerzenie wojennego hobby pośród członków Bolt thrower?

Gav mocno tkwi w tematyce wojennej, ogląda mnóstwo filmów, dokumentów, czyta wiele na ten temat. Ja również tkwię po uszy w sztuce wojny. Zawsze pociągała mnie militarna historia, mnóstwo wydarzeń z nią związanych. Kiedy byłem młodszy grywałem często w gry dziejące się podczas Drugiej Wojny Światowej. Aktualnie zwiedzam miejsca związane z wojenną historią.

W Bolt thrower przewinęło się dwóch zastępujących Ciebie wokalistów. Martin Van Drunen i David Ingram. Czy wiesz co aktualnie porabiają I czy uważasz ich za odpowiednie zastępstwo Twojej osoby? Przy okazji, dlaczego Andy Whale - oryginalny perkusista zespołu, odszedł swego czasu?

Obaj są zajebistymi kolesiami i uważam ich za dobrych przyjaciół. Nie jestem pewien czym zajmuje się aktualnie Martin, ale mam nadzieję spotkać go w Holandii podczas trasy w styczniu. Był idealnym moim zastępcą w Bolt thrower. Grał kiedyś z nami trasę z Pestilence i Asphyx, więc zespół znał go osobiście, co sporo pomogło. Zaś Dave, znany wcześniej z Benediction, również był znany członkom zespołu. Niedawno kontaktowałem się z nim, dłubie teraz z nową kapelą DownLord. Whale odszedł w 1994 roku razem ze mną. Po ośmiu latach grania w Bolt thrower i okropnej trasy po Stanach obaj mieliśmy tego serdecznie dosyć.

Zastanawiam się na jakie najgłupsze pytanie dotyczące Joe Bench musieliście odpowiadać...

Właściwie nieczęsto dziennikarze pytają nas o Joe. Większość przeprowadzających wywiady wie, że jej kobiecość nie ma wpływu na to, co gramy. Co dziwne, raczej jest odbierana jako osoba grająca na basie w kapeli, a nie kobieta.

Istnieje wiele kapel próbujących podrobić wasz styl. W Polsce mamy na przykład Mutilation...

Słyszałem o Mutilation i o wielu innych kapelach wzorujących się na Bolt thrower. Dla mnie to fantastyczna sprawa! Heaven shall burn są świetnym przykładem kapeli wzorującej się na Bolt thrower. Słyszałem też kilka dobrych wersji "Cenotaph".

'Those Still Loyal' to nazwa Waszej najbliższej europejskiej trasy. Rozumiem, że jest to parafraza i odnosi się do tych, którzy wciąż są lojalni death metalowi? Ten zwrot świetnie pasuje do Malevolent creation, ale i także do Bolt thrower. Czy odczuwacie presję fanów by pozostać wiernym gatunkowi i korzeniom? Jaki macie wpływ na dobór suportów na Waszych trasach?

Chodziło nam przede wszystkim o tych, którzy są lojalni wobec Bolt thrower. Odczuwamy potrzebę bycia wiernym naszym zwolennikom, z których wielu dorastało przez ostatnie niemal 20 lat, słuchając naszej muzyki. To dzięki tym ludziom kontynuujemy to, co zaczęliśmy w 1986 roku. Jesteśmy mocno zaangażowani w wybór kapel supportujących i jesteśmy bardzo zadowoleni z faktu, że to właśnie weterani z Malevolent creation pojadą z nami na tę trasę.

Zawsze chciałem zobaczyć oficjalne DVD Bolt thrower. Czy macie zamiar w najbliższej przyszłości uraczyć nas takim wydawnictwem? Co miałoby zawierać? Czy planujecie wydać również oficjalny album koncertowy? Do tej pory nie ma takiego w Waszej dyskografii... bo Live war - bonus do limitowanej wersji For victory nie spełnia wymogów oficjalnej koncertówki. Wydaje mi się, że nie jesteście zbytnimi fanami nowych technologii. Byliście chyba ostatnią legendarna death metalową kapelą bez oficjalnej strony internetowej. Dorobiliście się jej niespełna rok temu.

Mamy zamiar zgromadzić trochę nagrań na potrzeby DVD podczas naszych tras - styczniowej i kwietniowej. Dołączenie do wirtualnej rzeczywistości było dobry posunięciem, wpierw musieliśmy zgromadzić i uporządkować materiały. Teraz na bieżąco możemy informować fanów co dzieje się w naszym obozie. A jeśli chodzi o album koncertowy, zobaczymy jak pójdzie trasa, prawdopodobnie nagramy jakieś występy i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Dzięki za Twój czas. Jakie są końcowe rozkazy sierżancie Willets?

To była przyjemność moi przyjaciele. Dziękuję za zainteresowanie i oddane wsparcie dla Bolt thrower. Czekamy na was podczas naszej styczniowej trasie na koncertach w Polsce. Till then Grind On!


www.boltthrower.com


Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...

Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...